Anna Zborowska wspomina, że trudy roku 1918 zmusiły ją do wyjazdu na południe Francji w poszukiwaniu słońca i bezpieczniejszej niż Paryż okolicy. Dwa dni po jej wyjeździe ze stolicy, spadły potężne pociski Grubej Berty. Rozpoczął się ciężki okres dla oblężonego miasta, przerwany dopiero ofensywą i drugą bitwą nad Marną. Léopold Zborowski wpadł na pomysł, aby do Cagnes-sur-Mer, gdzie przebywała jego żona, pojechali także Amadeo Modigliani, Chaïm Soutine i Tsuguharu Foujita.

Paul Guillaume i Amadeo Modigliani, Nicea 1918

Soutine nigdy wcześniej nie widział morza. Foujita uwielbiał kąpać się w morskiej kipieli, zaś Modigliani nie miał nic przeciwko temu, aby skorzystać z doskonałej okazji i zabawić się z prostytutkami ze słonecznej Riwiery.

Foujita zabrał ze sobą Fernande Barrey, którą poślubił w marcu 1917 roku. Dobrze się znała z Jeanne Hébuterne, partnerką Modiglianiego, w końcu obie miały swój znaczący epizod w La Rotonde, a także w łóżku japońskiego malarza. Jeanne była wtedy w ciąży. Modigliani pobił ją niemiłosiernie przed Ogrodem Luksemburskim, ciągnął za włosy i kopał po brzuchu. Był pijany, ona w ciągłym strachu. Kiedy urodziła się ich córka, mieszkali krótko przy 13 rue de France w Nicei. Modigliani jadał w restauracji Eugénie Baccalin przy rue Massena. Dziś to miejsce już nie istnieje. Malarz nie miał czym płacić za jedzenie, zostawiał, jak zawsze zresztą, rysunki. Pani Baccalin, kiedy zobaczyła zabiedzoną i sponiewieraną Jeanne, dała jej z litości dziecięce ubranka, aby dziewczynka nie zamarzła.

Anna Zborowska, Léopold Zborowski

Lecz wcześniej Modigliani i cała gromadka wylądowali w Cagnes. Była to wtedy zapyziała mieścina po drodze z Cannes do Nicei. Choć miasto nie budziło zachwytu swoim smętnym wyglądem, to jednak zauroczyło na tyle Renoira, aby w nim zamieszkać. Modigliani pragnął go odwiedzić. Nie ma świadków tego spotkania. Znamy tylko relację Foujity, ale na pewno do tej wizyty doszło (spekuluje o tym Pierre Sichel, malarz i pisarz, ciągnie ten wątek Alain Amiel dziennikarz Nice-Matin, lecz z tego nie wyniknęło nic istotnego dla młodych artystów, ot taka anegdota).

Do Cagnes przyjechał Modigliani kompletnie bez grosza. Foujita miał w kieszeni intratny, świeży kontrakt od Georgesa Chérona, zatem jego pobyt był nad morzem wyjątkowo bezstresowy. Zresztą Chéron proponował wcześniej Modiglianiemu stały dochód w zamian za obrazy. Natomiast Soutine nie miał nic poza brudną marynarką pełną pluskiew. Foujita kazał mu się rozebrać do naga i wykąpać. Przyjechali do Cagnes osobno, zatem ewentualny transfer robactwa do ubrań Japończyka mógł nastąpić w hotelu. Dlatego zamieszkali osobno. Modigliani i Jeanne w Pavillon des Trois Soeurs (Montée des Terrasses). Zborowscy dwie ulice dalej, przy rue du Clapier. Oba te miejsca istnieją do dziś. Modigliani ma swoją tabliczkę, a o Zborowskim świat zapomniał.

Cagnes-sur-Mer, pracownia Modiglianiego, fot. T.Rudomino

Foujita i Fernande zamieszkali nieco dalej przy Saint-Sébastien. Foujita miał stały dochód miesięczny, mógł więc oddawać się radościom pobytu w pełnym słońcu, francuskiego południa. Bez grozy wojny i szarości Paryża. Jego żona tryskała energią i humorem. Była aktywna w promocji prac swojego męża. Jest taka anegdota, jak to pewien dziennikarz zapytał ją, czy to prawda, że zanim poznała Foujitę była modelką? Oh nie, odpowiedziała Fernande, byłam raczej kurwą…

Cognes-sur-Mer, zaułek gdzie mieszkali Anna i Léopold Zborowscy, fot T.Rudomino

Pobyt w Cagnes wymagał od nich wielu wyrzeczeń. Modigliani nie zmieniał bielizny od lat, a jego liczne kochanki przychodziły do jego pracowni bez majtek. Były jego modelkami, głównie malował ich szyje, majtki nie były zatem potrzebne. Był zwykle brudny i cuchnący, nie przypominał włoskiego księcia, jak chcą go widzieć dzisiaj, pretensjonalne blogerki.

Dosadny obraz malarza daje Anders Osterlind, który go poznał z Renoirem. Modigliani bez przerwy spluwał, drapał się po genitaliach i pił na krechę w Chemin des Collettes. Zborowska opisuje go jako nieustannie pijanego, a przecież jej mąż wysłał malarza do Cagnes właśnie po to, aby oderwać od monotonii chlania.

Lecz nawet, ten upadły anioł miał w sobie tyle energii, aby na południu, podczas kilkumiesięcznego pobytu w Cagnes i Nicei stworzyć 70 obrazów. Malował oczywiście portrety. Ponieważ nie stać go było na modelki, to posadził na krześle Jeanne. To właśnie z Cagnes pochodzi spora grupa jej portretów. Oczywiście malował też inne osoby, choćby Rachel Osterlind, która umierała wtedy na raka, a także Zborowską, która widziała w tym rodzaj terapii: kiedy ją portretował starał się nie pić.

Amadeo Modigliani, Madame Zborowska, 1918

Zborowski usiłował sprzedawać obrazy Modiglianiego, szukając klientów po hotelach w Nicei. Wkrótce przenieśli się tam wszyscy. Miasto było odcięte wtedy od reszty Francji. Pomimo kryzysu wojennego, braku wszelkich podstawowych produktów niezbędnych do życia, kwitło w świetle nieustającej fiesty, bankietów i zabawy. W Nicei i Marsylii emitowano nawet własną walutę. Modigliani i Jeanne przebywali tam od lipca 1918 do stycznia kolejnego roku. Spotykali wiele osób, których wojna zagnała na południe Francji. Blaise Cendrars wspominał spotkanie z Modiglianim na Promenade des Anglais. Pisał, że alkohol go zgubił. Z grudnia tego roku pochodzi też fotografia malarza zrobiona na tej promenadzie z Paulem Guillaume, swoim marszandem, który zawiózł jego obrazy do Ameryki i później stworzył kolekcję, która zdobi obecnie ściany l’Orangerie w Paryżu. Początkowo mieszkali w l’hôtel Torelli przy rue de France. Na parterze rezydowały prostytutki, które stały się, rzecz jasna, modelkami do niektórych jego portretów.

W Nicei zastał ich koniec wojny. Dwa tygodnie później urodziła się Giovanna. Amadeo był tak pijany tego dnia, że nie zgłosił aktu urodzenia.

W Nicei Modigliani zachorował na grypę. Wpadł w panikę, bowiem był to czas rzezi, jakiej w Europie dokonywała hiszpanka. Przestał nawet pić i palić. Namalował portret Cendrarsa, który stwierdził, że Modi tworzy dobrze tylko wtedy, kiedy jest sobą. To znaczy pijany.

Léopold Zborowski nie miał szczęścia i w Nicei nie sprzedał ani jednego obrazu Modiglianiego. Potrzebował pieniędzy, aby nakarmić malarza i jego Jeanne, opłacić czynsz, kupić farby. Niemal w rozpaczy napisał do Renoira, aby mu pomógł „wprowadzić na rynek młodych, obiecujących artystów”. Starego i schorowanego mistrza wzruszył list Zborowskiego i dał mu dwa swoje obrazy, aby ten je sprzedał w Paryżu i w ten sposób wspomógł Modiglianiego. Tak się stało, Zborowski sprzedał Renoira i kilka płócien Amadeo.

Zachował się list Modiglianiego do Zborowskiego, w którym prosi go o pieniądze na szampana. Zborowski go zbeształ. Malarz odpisał: jesteś cymbał i nie znasz się na żartach.

Okres nicejski był de facto ostatnim, tak płodnym w życiu artysty. Liczył, że Guillaume przyniesie mu fortunę, nie ufał Zborowskiemu, był spętany brakiem sukcesu, sparaliżowany nędzą, wyglądał jak oberwaniec.

To Max Jacob poznał Modiglianiego z Guillaume. Był rok 1914, artysta mieszkał wtedy u Diego Rivery. Paul Guillaume rozpoczął wówczas swoją działalność jako kupiec i wynajął dla Modiglianiego atelier na Montmartre. Wtedy wykonał cztery portrety swojego patrona. Portret znajdujący się w Musée de l’Orangerie został namalowany w domu kochanki artysty, Beatrice Hastings, którą właśnie poznał. Hastings była płodną nowelistką, kochanką Katherine Mansfield, prowadziła aktywne i bujne życie, lecz skończyła, jak wielu w tamtym czasie – samobójstwem.

Amadeo Modigliani, Paul Guillaume, 1916

Paul Guillaume urodził się w Paryżu w 1891 roku. Bywał od młodości w galeriach i kupił swój pierwszy obraz de Chirico za 45 franków, a następnie Picassa za 50 franków. Wtedy nie były to wysokie sumy, a raczej cena dobrego posiłku.

 Był osobą skrytą i nigdy nie mówił o sobie. Zawsze niezwykle uprzejmy, wolał słuchać innych. Delikatność rysów i elegancja ubioru ujawniają estetyczny temperament, który podkreślają jego pulchne policzki i nieco ciężkie ciało. Nienawidził przeciętności i marzył o byciu artystą. Modigliani namalował go, takim jakim był. Uprzejmym, cichym, zakompleksionym.

Ale tak naprawdę był sknerą i osobą małostkową, która doprowadzała Modiglianiego do szału. W latach 30. kiedy za obrazy Włocha płacono fortunę dorobił się kolekcji, która warta była miliony franków. Trzeba przyznać, że Zborowski dawał Modiglianiemu co miał, głównie na kredyt. Dzielił się z nim biedą. Guillaume nigdy.

 Jeszcze w 1919 roku Zborowski zorganizował wystawę w The Mansard Gallery przy Tottenham Court Road w Londynie. Pokazał tam wszystkich, których miał w kolekcji: Derain, Vlaminck, Modigliani. Pociąg do Londynu, jak i teraz wyruszał z Gare du Nord, choć oczywiście w Calais nie było tunelu. Dalej trzeba było płynąć promem. Jeden z obrazów Modiglianiego kupił Arnold Bennet, pisarz i autor Hotel Babylon.

To był ostatni rok życia Amadeo Modiglianiego. Wkrótce po jego śmierci przyszła wielka sława. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj