Mamy w dziejach sztuki takie sformułowanie „Nabi Japonard”. W pewnym sensie odnosi się do malarstwa Pierre Bonnarda, ale byłoby zbytnim uproszczeniem napisać, że Japonia stanowiła jakiś przystanek w jego artystycznej podróży.

Wystawa „Bonnard et Le Japon” potwierdza, że artysta zobaczył świadectwo dziejowe tamtego czasu. „Zobaczył”, tak jak wchodzi się do najmodniejszego sklepu, patrzy na nowe ubrania i je przymierza. Bo przecież stało się tak dosłownie i w przenośni, jeśli możemy jej użyć w stosunku do tej monumentalnej postaci w światowej sztuce.

Pierre Bonnard, ok 1899, fot. Alfred Natanson, z wystawy Bonnard et Le Japon, Aix-en-Provence 2024

Pierre Bonnard to jedno z najważniejszych nazwisk we współczesnym malarstwie. Jego spotkanie z Japonią odbyło się w Paryżu przy Avenue de l’Opera, gdzie znajdowały się butiki ze sztuką japońską, herbatą, naczyniami i wachlarzami. Była też galeria Samuela Binga, antykwariusza, który organizował japońskie kolacje i promował drzeworyty Hokusai, Hiroshige czy Utamaro. Pierwsza wystawa Ukiyo-e odbyła się w galerii George Petit, tam też Bonnard zetknął się z nowym językiem, który po latach, w jego wydaniu, ktoś nazwie „Jabonnard”. Ten ktoś to Félix Fénéon, wybitny krytyk i kolekcjoner, swego czasu anarchista, człowiek głębokiej kultury, wyrosły ponad doskonałość artystycznej profesji jaką w tym czasie reprezentowało wielu, bo to był wszak czas narodzin awangardy i ruchów tektonicznych dla światowej sztuki, stąd mnogość nazwisk, które za tymi rewoltami stały.

Fénéon, podobnie jak malarze i marszandzi patrzyli na sklep Binga jako zbiór zaczarowanych rozmaitości. Chodzili tam, aby pożerać wzrokiem te cuda. Dla jednych były jak marcepanowe ciastka w pistacjowej polewie, nigdy dotąd niespotykane, a dla innych jak absynt, który upajał i zabójczo uzależniał. Bo przecież wszystko tam było kwintesencją poezji, uroku i prawdy o życiu. Wszystko w tym sklepie zaczynało się od ukiyo-e. Nie byłoby japonizmu w europejskiej sztuce, gdyby nie drzeworyty z Edō.

Utagawa Hiroshige, Koganei Musashi, Aix-en-Provence Bonnard et Le Japon 2024

Samo pojęcie „japonizm”, pojawiło się w literaturze i prasie za sprawą Phillippe Burty, który w 1872 roku ukuł ten termin. Prowadził przez lata kronikę artystyczną, gdzie komentował życie w sztuce swoich czasów. Był postacią bardzo wpływową, a jego opinie znaczyły wiele dla tamtego rynku. Jego wnuk to Frank Burty, malarz kubista, mieszkający w Céret, gdzie przewinęła się cała śmietanka awangardy: Brune, Picasso, Krémègne, Chagall, Gris.

Samuel Bing przybył do Paryża z Hamburga, gdzie się urodził. Początkowo prowadził manufakturę wyrobów ceramicznych, a następnie zajął się importem z Azji – od mebli, obrazów po ceramikę i porcelanę. W 1888 roku w swoim paryskim sklepie przy rue de la Provence, zorganizował wystawę sztuki japońskiej, w tym drzeworytów. Jednocześnie rozpoczął publikację tomów Le Japon artistique. Bing swoją wystawę otworzył ubrany w kimono. Osobiście podawał gościom japońską herbatę. Wielu artystów, właśnie wtedy, po raz pierwszy zobaczyło ukiyo-e. Dla wielu z nich miało to kolosalne znaczenie.

I oto, w tym przybytku, pojawia się Pierre Bonnard. Wydaje się, że dla niego dostrzegalna jest raczej filozofia, a dopiero potem cała malarska reszta. Bonnard odkrywa drzeworyty w 1890 roku.

Pierre Bonnard, okno, 1946, z wystawy Bonnard et Le Japon, Aix-en-Provence, 2024

A przecież seria artykułów, które opublikował Burty na temat japonizmu, mają już wtedy, prawie dwadzieścia lat. Pierwsza wystawa, którą zorganizował Henri Cernuschi miała miejsce w 1873 roku. Rok później przybędzie do Nagasaki po kolejne trofea dla swojej wielkiej kolekcji.

Japonia była na ustach wszystkich w 1878 roku, podczas Wystawy Powszechnej. Jej twórca Hayashi Tadamasa pozostał we Francji. Resztę życia poświęcił wzajemnej wymianie kultury Zachodu i Japonii. Ten stabilny grunt i mocno rozpoznawalny wpływ japońskiej sztuki zastały Bonnarda, kiedy miał 23 lata. Urodził się bowiem w momencie, kiedy upadał Shogunat, a w jego armii służyli francuscy oficerowie.

Uprawiał malarstwo w formie rozmowy. Jego pejzaże, portrety, martwe natury to rodzaj dialogu. Nigdy nie opowiedział się za formą czy określonym językiem jako zdecydowane credo. Był malarzem uroku natury. Człowieczej natury, może trochę idyllicznej, jak u Czechowa, ale czas jego pracy przypadł na szczęśliwy pikturalizmm, jaki dominował nie tyle co w malarstwie, ile w życiu Francuzów w ogóle. W tej swoistej perwersji niekończącego się szczęścia jawi się ukiyo-e, jako amalgamat, coś co jest jednocześnie roztworem, środkiem redukującym, uzależniającym i prowadzącym do artystycznej zguby. Bo przecież życie też jest cierpieniem i nie zawsze wskazuje drogę, która nie boli.

Wystawa „Bonnard i Japonia” to pewien wycinek życia tamtych czasów. Towarzystwo dla drogi twórczej artysty. Wydaje się, że nawet, gdyby nie wszedł do sklepu Binga, wtedy w Paryżu i tak poszedłby tą drogą. To właśnie rodzaj ukiyo-e, spławika nad wodą, który porusza się na wietrze. Woda płynie, a to przecież znak, symbol: przemijalność czasu i naszego życia.

Pierre Bonnard, rozmowy prowansalskie, 1927, z wystawy Bonnard et Le Japon, Aix-en-Provence, 2024

Jest na tej wystawie obraz, który tego dowodzi. To prowansalska konwersacja. Bohaterem jest Józef Pankiewicz, którego Bonnard poznał w 1908 roku. Obraz pokazuje pejzaż z okolic Grasse. Na tle pagórków, przy chińskim stoliku z laki odbywa się misterium „uchwyconej” chwili. Spadek po ukyio-e. Pankiewicz siedzi i duma, na ziemi zległa leniwie Marthe de Méligny, żona Bonnarda. Nic się nie dzieje. Chwilo trwaj. Słońce świeci, wiatr lekko dmucha, a ptaki śpiewają.

Bonnard et Le Japon, Hôtel de Caumont, Aix-en-Provence, 2024

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj