Jeśli poezja mogłaby przybrać postać materii, to z pewnością przyjęłaby formę twórczości Chiharu Shiota 塩田千春. Prace tej wybitnej, japońskiej artystki, oscylują wokół zagadnienia obecności w pustce. Każdy obiekt nosi w sobie ślady ludzkiego istnienia, jest naczyniem wypełnionym po brzegi jego historią i słowami, których dźwięk nadal unosi się w powietrzu pod postacią wszechobecnej ciszy.

Chiharu Shiota, „Becoming Painting”, (1994), Grand Palais, Paryż. Fot. D.Wojciechowska

Grand Palais od zawsze był symbolem wielkiej sztuki. Do tej pory, tylko nieliczni artyści mieli tutaj swoje wystawy. Dzisiaj, dołączyła do nich Chiharu Shiota, jedna z najwybitniejszych współczesnych artystek, która mieszka i tworzy w Berlinie. „The Soul Trembles”, to tytuł wystawy, która obejmuje ostatnie dwadzieścia lat twórczości artystki. Składają się na nią instalacje, rzeźby, fotografie, rysunki, filmy video performance oraz dokumentacja archiwalna, związana z projektowaniem inscenizacji operowych i teatralnych.

Chiharu Shiota jest zafascynowana nowym wymiarem obecności, które zostawia po sobie ludzkie ciało, kiedy opuszcza fizyczną przestrzeń. Obecnością, która jest niewidzialna, co nie oznacza, że nie pozostawia po sobie materialnych lub emocjonalnych śladów. Nie ma bowiem przedmiotów „sterylnych”, pozbawionych tej obecności. Pozostawione rano łóżko nosi w sobie ślady ludzkiego ciała, którego fizycznie już nie ma, ale na pościeli pozostały po nim dowody jego egzystencji. Zagniecione warstwy pościeli wraz zapachami pozostawionymi przez skórę człowieka tworzą jego nowy, niecielesny wymiar. Tak samo jest z butami czy ubraniami – każde z nich jest ramą do historii, która się w nich wydarzyła. Jest nie tyle ich niemym świadkiem, co aktywnym partnerem, bez którego, wiele z tych historii, nie miałoby miejsca.

Chiharu Shiota, wystawa „The Unsettled Soul” w Kunsthalle Praha. Fot. Ben Stone

Chiharu Shiota pracuje z prostymi materiałami oraz przedmiotami codziennego użytku, ograniczając się przy tym do trzech głównych kolorów: czerwonego, czarnego oraz białego. Każdy z nich symbolizuje inny etap ludzkiego życia. Począwszy od narodzin, poprzez śmierć i pustkę, która po nim powstaje. Czerń i czerwień symbole życia i śmierci, nawzajem się przenikające, tworzące odwieczny cykl, od którego nie ma ucieczki. Tworzą swoistego rodzaju sieć, która niczym pajęczyna, daje i odbiera życie.

Śmierć odgrywa w moich pracach istotną rolę, aczkolwiek postrzegam ją, nie jako koniec, ale jako nowy rodzaj egzystencji, toczącej się w ramach jednego cyklu życia. Jest stanem, który prowadzi nas do wszechświata.

Chiharu Shiota, The Web of Time (2020) w Te Papa Tongarewa, Nowa Zelandia. Fot. Jack Fisher

Każda z instalacji Chiharu Shioty ma u swojego początku bardzo osobiste doświadczenie. Nie jest więc ona wynikiem teoretycznego procesu filozoficznego, ale bolesnego wydarzenia, którego była świadkiem albo uczestnikiem. Mimo to, ich przesłanie jest niezwykle uniwersalne, nie ma w nim żadnych barier ani wykluczeń kulturowych. Każdy, kto staje w obliczu twórczości Shioty, odnajduje w niej część samego siebie. Jej język jest bowiem niezwykle prosty, chociaż opisuje zagadnienia, dla których, zwykły słownik wydaje się być zbyt ubogi. Na tym, między innymi, polega siła i geniusz tej japońskiej artystki, która z traumy i bólu potrafiła uczynić czyste piękno, wobec którego każde wypowiedziane słowo zdaje się być rysą na jego doskonałej formie.

Chiharu Shiota zaczęła pracować z włóczką po przeprowadzce do Niemiec, gdzie w ciągu pierwszych trzech lat zmieniała adres zamieszkania dziewięć razy. – „kiedy budziłam się rano, nie wiedziałam, gdzie jestem. Wtedy zaczęłam tkać z nici, swoistego rodzaju pajęczyny” – powiedziała w jednym z wywiadów.

Chiharu Shiota, „Uncertain Journey”, (2016/2024). Grand Palais, Paryż. Fot. T.Rudomino, 2025

Jej monumentalne sieci utkane z krwistoczerwonej przędzy, łączą w sobie, zarówno delikatność nici, z których są zrobione z siłą węzłów, które tworzą. Pokazują przy tym, że każda siła powstaje ze słabości. Nagromadzenie na jednej przestrzeni wzajemnie przenikających się eterycznych nici do takiego stopnia, iż tworzą one paradoksalnie, gigantyczną strukturę, którą swoją siłą mogłaby rywalizować z metalem, daje jednak wrażenie lekkości wynikające z wzajemnego dopełnienia się tych dwóch przeciwstawnych sił.  Zresztą, cała twórczość Chiharu jest balansowaniem pomiędzy słabością a siłą, obecnością a pustką, życiem i śmiercią. Wszystko wzajemnie się przenika, tworząc zwartą strukturę nowej obecności. To co jednak wyróżnia jej prace na tle innych współczesnych artystek, jak choćby Jasleen Kaur, laureatki tegorocznej Nagrody Turnera, to zawarta w nich uniwersalność. Są one zrozumiałe dla osób z każdej kultury, gdyż poruszają, wspólne dla ludzkości problemy za pomocą neutralnych narzędzi. Nie są skażone żadną filozofią ani żadną religią.

Chiharu Shiota, „Rebirth and Passing” (2019), Grand Palais, Paryż. Fot. D.Wojciechowska, 2025

Chiharu przyrównuje swoją twórczość do wchodzenia po krętych schodach, pośrodku których leży prawda, ale ona sama jest zdolna tylko do chodzenia po jej obrzeżach, im bardziej stara się do niej zbliżyć, tym bardziej wymyka się jej z rąk. Środek wspomnianej klatki jest nieruchomy, ruch toczy się po jej zewnętrznej krawędzi w miejscu, w którym są schody. Formy spiralne wprowadzające iluzoryczny ruch, pojawiają się w wielu instalacjach artystki. Jedną z nich jest Uncertain Journey – otwierająca wystawę w Grand Palais. Widzimy na niej krwistoczerwone „tajfuny”, sączące się z górnych przetworzy wprost do metalowych szkieletów łódek, pozbawionych jakichkolwiek oznak życia. To wizja samotnej podróży odbywanej przez każdego człowieka w głąb siebie samego. Pełna niepewności i obaw, gdyż każde zejście do wewnątrz jest zgodą na pozostawienie za sobą dotychczasowej optyki. Symbol łódki, który wykorzystuje Shiota, kieruje nasze spojrzenie ku metafizycznej podróży w kierunku nowego życia i nowej wiedzy, która staje się udziałem dopiero po śmierci naszego, dotychczasowego sposobu patrzenia na świat.

Chiharu Shiota studiowała malarstwo na Kishiwada City University (1992-1996), będąc w tym samym czasie również asystentką Saburō Muraoka, wybitnego japońskiego artysty. Podczas wymiany studenckiej w Australii przeżyła egzystencjalny kryzys, który całkowicie sparaliżował jej zdolność do malowania. Nawet najmniejszy ruch pędzlem wydawał się, dla niej być, rzeczą niemożliwą do wykonania. Każdego dnia, Shiota czuła jakby kawałek niej obumierał. W końcu nie pozostało nic, tylko czarna martwa pustka, która niczym gips unieruchomiła jej duszę i ciało. Pewnej nocy artystka miała sen. Oto ona sama wchodzi w płótno i staje się obrazem. Żywym obrazem. Po przebudzeniu, Shiota kupuje czerwoną farbę, ubiera się w lnianą tunikę i oblewa całe swoje ciało, emulsją. Tak powstaje „Becoming Painting” (1994), który rozpoczyna w życiu artystki, nowy rozdział. Shiota porzuca malarstwo na rzecz instalacji. Od tego momentu jej płótnem są przestrzenie, a farbami przedmioty codziennego użytku.

Chiharu Shiota, „State of Being” , 2008. Grand Palais, Paryż. Fot. D.Wojciechowska, 2025

W wieku 19 lat Chiharu Shiota po raz pierwszy spotyka się z twórczością Magdaleny Abakanowicz w Muzeum Sztuki Współczesnej w Shiga i od razu doznaje emocjonalnego wstrząsu.
– „Poczułam się wręcz zaatakowana przez tą żyjącą, prymitywną siłę. Byłam jednocześnie zachwycona zobaczeniem prac naznaczonych taką siłą witalną, która obejmuje wszystkie ludzkie istoty, bez względu na ich płeć”.  Ta wystawa zainspiruje ją również do tego, aby pojechać do Hamburga i zacząć tam studia, co udaje się jej osiągnąć w 1996 roku.

To właśnie wtedy Shiota stworzyła jedną z bardziej przejmujących prac. Do jej powstania wykorzystała 180 szczęk krów, które przez wiele tygodni wygrzebywała ze śmietnika rzeźnika, a następnie oczyszczała je z resztek mięsa. Podczas tej mozolnej pracy, artystka paradoksalnie odnalazła niezwykłe piękno w czystej krwi ociekającej białe kości. – „Uwielbiałam ten moment, kiedy odór śmierci, którym byłam owinięta nie zatrzymywał się w powietrzu. Gdy pracowałam mój wzrok i sposób reagowania na zapachy uległ zmianie. W pewnym momencie zapach, który do tej pory uznawałam za odrażający, stał się dla mnie zapachem całej ludzkości.”

Chiharu Shiota,”Miniature world”, (2020). Grand Palais. Fot. T.Rudomino, 2025

Te pierwotne formy, takie jak krew, kości, mięso otworzyły Shiota na bardziej sensoryczne podejście do sztuki.

Patrząc na twórczość Shioty widzimy jak mocny akcent kładzie ona na zestawienie przeciwstawnych sobie sił, kolorów i materii, aby w ten sposób uzyskać obiektywną prawdę, która jest pochodną, dwóch wykluczających się stanów.

Jej prace są pełne symboliki bazującej na obiektach codziennego użytku jak: nici, łóżko, buty, walizki, okna, ubrania.

 Łóżko jest początkiem i końcem ludzkiej egzystencji, jest miejscem narodzin i śmierci, jest przestrzenią odpoczynku dla ciała projektującego we śnie swoje marzenia i obawy. Kiedy ciało wybudza się ze snu i zanim osiągnie stan pełnej świadomości zawisa ono w przestrzeni półświadomej, w której mózg podlega dezorientacji. Nie potrafi bowiem odróżnić snu od jawy. Jest jak zaplątany w niewidzialną sieć, która zniewala jego fizyczną i duchową stronę. – „Po przeprowadzce do Niemiec czułam się zniewolona przez otaczające mnie niepewności, które w pewnym momencie przybrały postać nici” – mówi artystka.

Chiharu Shiota, „After That” (1999). Grand Palais, Paryż. Fot. D.Wojciechowska, 2025

W instalacji zatytułowanej „After That” (1999) Chiharu użyła sukienek, które według niej są nie tylko drugą skórą, ale aktywnym pośrednikiem między ciałem, a światem zewnętrznym. Możemy wyobrazić sobie niewidzialne ciała i utracone wspomnienia, których niewidzialne ślady pozostały w tkaninie.  Praca ta składa się z siedmiometrowych sukienek uszytych przez artystkę i pokrytych błotem, które zwisają z sufitu. Mimo, że na sukienki spływa nieustannie woda, ich kolor nigdy w pełni nie znika. Inspiracją tej pracy był dzień, w którym artystka poczuła się obca i to doświadczenie wymusiło na niej świadomość własnej identyfikacji. Identyfikacji, której nic nie może „rozmyć”. Żadna zewnętrzna sytuacja ani siła nie jest w stanie jej zmienić. To kim jesteśmy, do jakiej kultury przynależymy jest tym zewnętrznym „błotem”, które wpierw dostrzega każdy, kto na nas spojrzy. Dopiero potem może wejść w głębszą relację wymagającą innego rodzaju poznania. Materiał, z którego uszyte jest ubranie funkcjonuje więc jako chroniący delikatną skórę bufor, dzięki któremu część toksycznego działania środowiska nie przenika do jej środka. Błoto natomiast jako symbol definiujący jednostkę względem jej otoczenia.  Po raz pierwszy instalacja ta została pokazana na Yokohama Triennale pod tytułem „Memory of Skin” i natychmiast utorowała tej dwudziestodziewięcioletniej artystce drogę do japońskich kręgów artystycznych.

Chiharu Shiota, „Reflection Space and Time” (2018), Grand Palais, Paryż. Fot. D.Wojciechowska, 2025

Reflection Space and Time” (2018), to kolejna instalacja, którą możemy zobaczyć w Grand Palais. Składa się ona jedynie z dwóch białych sukienek zawieszonych pomiędzy pajęczyną utkaną z czarnych nici.  Pomiędzy nimi znajduje się lustro. Cała kompozycja daje wrażenie obecności w nieobecności. Co więcej, zawieszenie ich po obu stronach lustra dzielącego przestrzeń zamkniętą stalową ramą, daje widzowi percepcję iluzorycznej sukienki odbitej w lustrze oraz rzeczywistej, zamieszczonej w przestrzeni naprzeciwko. Poprzez stworzenie tego dualizmu w spostrzeganiu, w którym świat realny miesza się z iluzją, zwykłe sukienki nabierają kolejnego, o wiele głębszego znaczenia, które ponownie dotyka problematyki prawdy w ludzkim życiu.

Chiharu Shiota, „In Silence” (2002), Grand Palais, Paryż. Fot. D.Wojciechowska,2025

Centralną instalacją wystawy jest „In Silence” (2002), skupiająca się wokół spalonego fortepianu, opatulonego czarną pajęczyną, która jednocześnie oplata krzesła ustawione w formie widowni. Ze zniszczonego instrumentu nie wydobywa się żaden dźwięk, mimo to cała przestrzeń spowita jest w niesłyszalną muzykę skomponowaną ze wspomnień. Z ulotnych chwil, które w jednym momencie obróciły się w pył. Niczym spalony fortepian, stały się nową, obcą dla siebie formą. Cisza jest jednym z tych dźwięków, z którym wiele osób nie potrafi sobie poradzić. Jest jak projektor, który natychmiast wyświetla stan ludzkiej duszy. Ten niemy spektakl zaplątany w czarną sieć materializującą, wręcz unoszącą się w powietrzu ciszę jest zaproszeniem widza do wejścia w najciemniejsze zakątki jego podświadomości i wydobycie z niej „spalonego fortepianu” który, mimo że utracił swoją pierwotną funkcję, nadal jest obiektem pożądania.

Chiharu Shiota, „Inside” (2008), Grand Palais, Paryż. Fot. D.Wojciechowska,2025

Shiota osiedliła się we wschodnim Berlinie, w miejscu naznaczonym obecnością Stasi, gdzie okna mieszkań były przestrzeniami ambiwalentnymi: z jednej strony dzieliły strefę publiczną od prywatnej, z drugiej, dzięki swojemu przezroczystemu materiałowi, zacierały tę granicę pozwalając na wzajemne przenikanie się dwóch światów. Wschodni Berlin od momentu upadku muru w 1980 roku jest w nieustannej fazie transformacji i szukania swojej utraconej identyfikacji. – „Pomysł na pracę zrodził się we mnie, kiedy zobaczyłam okna ze starego, wschodniego Berlina porozrzucane na podwórkach budynków, które przechodziły renowację. Przez 28 lat ludność tego samego kraju, mówiąca tym samym językiem, była sztucznie podzielna na wschód i zachód. Zastanawiałam się więc, jak ci ludzi spoglądają na siebie, co myślą. To był mój początek prac nad tą instalacją”. Oto  „Inside” (2008), na którą składają się stare okna, tworzące swoistego rodzaju rotundę, którą nie posiadając wyraźnego podziału na stronę zewnętrzną i wewnętrzną, pokazuje na nieskończony aspekt ludzkiej egzystencji.

Chiharu Shiota, „Wall” (2010), Grand Palais, Paryż. Fot. D.Wojciechowska, 2025

Praca z wykorzystaniem berlińskich okien zainspirowała Chiharu Shiotę do stworzenia innej, równie przejmującej instalacji zatytułowanej „Wall” (2010), która porusza temat barier tworzących więzy krwi. Porównując rodzinę, etniczność, narodowość i religię do muru, który nie pozwala jednostce pokonać go na żadnym poziomie jej egzystencji. Jest to wewnętrzny mur, z którym się rodzimy i z którym umieramy. Będziemy go nosić w sobie każdego dnia, bez względu na to, czy będziemy żyć zgodnie z kulturą, w której zostaliśmy wychowani, czy też na drodze poszukiwań duchowych, przyjmiemy inne wartości i wyznania. Do tej instalacji artystka wykorzystała własne, nagie ciało, które ułożone w pozycji embrionalnej owinęła gumowymi rurkami wypełnionymi czerwonym płynem. W tle umieściła dźwięk bijącego serca płodu. W tej bardzo złożonej i symbolicznej instalacji Shiota porusza szereg zagadnień dotyczących życia człowieka od narodzin do śmierci. Dotyka tematu porodu, aborcji, ciąży i choroby. Mówi o zniewoleniu ciała i duszy. O śmierci i życiu, które mogą wydarzyć się w tym samym dniu.

Chiharu Shiota, „Uncertain Journey” (2016/2024), Grand Palais, Paryż. Fot. T.Rudomino, 2025

Pokazanie śmierci i życia jako dwóch przeciwstawnych sił istniejących w jednej powierzchni jest również tematem instalacji „My Existence as a Physical Extension” (1995), pokazanej w świątyni Hōnen-in w Kyoto. Artystka zawiesiła zasuszoną pępowinę nad rozsypanymi na podłodze prochami. W ten sposób połączyła niewidzialną nicią, dwa wejścia ludzkiej istoty do nowego wymiaru. W momencie narodzin, człowiek wchodzi w świat materialny, w momencie śmierci, w świat duchowy lub w przechodzi w niebyt w zależności od wyznawanej filozofii. Bez względu na to jaką opcję wybierzemy, zawsze jest to przejście z jednej formy do drugiej i tym samym dopełnienie trwającego od narodzin cyklu. W Japonii silna jest bowiem tradycja przechowywania i przekazywania z pokolenia na pokolenie pępowin. Po narodzinach dziecka ocina się ją i umieszcza w drewnianym pudełku, które następnie podarowuje się matce – „Moja matka pewnego dnia pokazała mi pudełko z moją pępowiną, a także z jej pępowiną, którą otrzymała moja babcia” – powiedziała Chiharu Shiota. Pępowina symbolizuje zdrowie dziecka oraz nierozerwalną więź, która łączy go z matką. Według artystki, energia nowego życia w niej zamknięta zestawiona z prochami osoby wskazuję na siłę cyklu życia i śmierci. Japończycy wierzą również, że dziecko rodzi się z niewidzialnymi nićmi zaczepionymi do jego palców, dzięki którym może wchodzić w relację z innymi ludźmi i przedmiotami.

Shiota Chiharu, „Accumulation – Searching for the Destination” (2014), Grand Palais, Paryż. Fot. D.Wojciechowska, 2025

Wystawę w Grand Palais zamyka instalacja „Accumulation – Searching for the Destination” (2014), która podobnie jak pierwsza, dotyka tematu opuszczenia dotychczasowego miejsca. W odróżnieniu jednak od Uncertain Journey, która oscylowała wokół metafizycznej podróży wewnątrz duszy, ta praca zwraca uwagę na fizyczny aspekt przemieszczania się ludzkości. Artystka zadaje sobie pytanie: co sprawia, że ludzie opuszczają miejsca, w których się narodzili i wychowali i przemierzają setki tysięcy kilometrów, aby zamieszkać w krajach odrębnych od nich kulturowo? Co czuli tego dnia, w którym wyruszyli w podróż? Chiharu Shiota opuściła Japonię dwadzieścia osiem lat temu. Za każdym razem, kiedy do niej powraca czuje, że nie należy już do niej, ale też wie, że w pełni nie należy też do Niemiec. Jest zawieszona w próżni pomiędzy różnymi kulturami. Niczym dusza po opuszczeniu martwego ciała, spogląda z dystansem na pozostawiony świat. Być może to jest klucz do sukcesu Chiharu Shioty, która uwolniwszy się z jednego alfabetu kulturowego jest obecnie w stanie przemawiać we wszystkich językach świata. Jej słowo jest bowiem wszechobecne w każdej jej pracy. Jest zamknięte w formie jednobarwnych krwawoczerwonych nici, które niczym życiodajna pajęczyna snują opowieści o życiu i śmierci. Jest słyszalne w czarnej przędzy tworzącej zawiesinę gęstą niczym mgła, jest obecne w nieobecności, ukrytej w porzuconych obiektach, które nagle odnajdują nowe życie.

– „Za każdym razem, kiedy wystawa dobiega końca, to tak jakby sztorm ucichł. Następnego dnia zaczynam żyć mechanicznie, jak latawiec, którego kręgosłup został złamany. Po prostu powtarzam gesty, ruchy, które ani nie są wyrazem szczęścia ani jego braku. Nie wiem, czy jestem martwa, czy żywa. Kupuję i czytam nagminnie książki, zbieram starte porzucone przedmioty. Po miesiącu takich zmagań, nagle czuję, że budzą się we mnie potężne emocje, ogromne pragnienie, któremu nie potrafię się przeciwstawić. Wtedy wiem, że czas twórczy nadchodzi. Jestem gotowa na nowe wyzwanie.” – mówi.

Chiharu Shiota, „In Silence”, (2002/2024), Grand Palais, Paryż. Fot. D.Wojciechowska, 2025

Chiharu Shiota nigdy nie daje widzowi jednej odpowiedzi. Wręcz odwrotnie, pozostawia mu wolność w zarówno interpretacji jej prac jak i w szukaniu znaczenia jakie mogą mieć one dla każdej osoby uczestniczącej w jej oglądaniu. Jednocześnie jednak, bardzo ogranicza jego fizyczną przestrzeń, zmuszając go niejako do natychmiastowego wejścia w dialog z jej instalacjami. Wszechotaczająca widza pajęczyna aktywuje w nim pochowane głęboko w jego duszy emocje. Dla jednych staje się nicią Ariadny, dla innych pułapką bez wyjścia.

Chiharu Shiota, The Soul Trembles, Grand Palais, Paryż, 11 Grudnia 2024 – 19 Marca 2025

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj