Jest coś niewygodnego w patrzeniu na monstrualne waginy zwisające z sufitu, które sprowadzają kobietę do jednego tylko wymiaru: cielesności. Pozbawiają ją przy tym jakiegokolwiek pierwiastka intelektualnego. Powiedzmy sobie od razu, że to swoista nadinterpretacja Abakan Red, które wygląda jak ogromna wagina. Jej emblematyczność niesie bowiem jednoznaczne skojarzenie, często irytację, ale też wskazuje na szczególną relację pomiędzy artystyczną formą, a niepewnym swego zdania widzem.
Abakanowicz ograniczyła kobiety do krocza. Bez względu na to, czy jest ono symbolem wolności seksualnej, gwałtu czy macierzyństwa, nadal jest ono tylko organem, na punkcie którego niektóre religie i systemy polityczne rozwinęły swoistą paranoję.
Dla kobiety, nie ma bardziej intymnej sfery, o którą nie musiałaby cały czas walczyć. Sfery, na której dochodziłoby do, tak wielu nadużyć. Kobieta jednak, to coś więcej niż jej Wagina.
Magdalena Abakanowicz urodziła się w 1930 roku w Falentach. Jako dziecko była świadkiem wojennych okrucieństw, wykonanych również na jej najbliższych. Na jej oczach postrzelono jej matkę, której ramię wyleciało w powietrze zostawiając po sobie krwawą ranę, zarówno w niej samej jak i w córce. Traumy wojenne będą, niczym koszmary nocne, towarzyszyć artystce przez całe życie. Będą również odbijać się w jej sztuce.
– „Dziwne i złe siły były w lesie, który należał do moich rodziców”- wspominała w jednych z wywiadów. Las dla niej był zawsze zły i pełen tajemnic. Był miejscem, gdzie czai się tajemnica i śmierć.
W komunistycznej Polsce Abakanowicz studiowała rzeźbę i wzornictwo. Od początku wybrała drogę buntu intelektualnego, a jej prace niejednokrotnie były w kontrze z polityczną linią nauczania. Były zbyt abstrakcyjne i zbyt wolne jak na socjalistyczny umysł zniewolony ideą służalczości w imię dobra partii i narodu.
Jej pierwsze szkice wykonane w 1950 spotkały się z całkowitym odrzuceniem.
Nie pasowały do niczego.
Resztę jej artystycznego życia znamy doskonale. A jak Brytyjczycy przedstawiają Polkę? W wydanych tutaj książkach i artykułach o niej, podkreśla się, że Abakanowicz zaczęła eksperymentować z tkaninami. Że bardzo szybko dostrzegła w nich wyższość nad innymi materiałami. Jej pierwsze prace przypominały jednak bardziej bizona ukrytego w stogu szmat. Wszystko było u niej szare, bure, poszarpane i toporne. W niczym nie przypominało lekkich jak piórko rzeźb Barbary Hepworth, której prace można było oglądać w brytyjskim pawilonie na Biennale w 1950 roku.
Monumentalne instalacje Abakanowicz wykonane z surowego materiału mają siłę pożeracza nie tylko przestrzeni, w której się znajdują, ale i samego widza. Można je oglądać zarówno z daleka jak i z bliska. Za każdym razem oddziaływają z podobną, niszczącą wręcz energią. W pracach zrobionych ze szmat i sznurków, trudno doszukać się piękna i delikatności kobiecego ciała, do którego tak często artystka się odwołuje. Piersi, ciężarne brzuchy, waginy… To wszystko pozszywane z kawałków dywanów i starych zużytych szmat.
– „Czy można to nazwać rzeźbami? – pytali krytycy w latach 70. Dla wielu z nich jej prace były zbyt formalistyczne.
Abakanowicz, jak sama twierdziła nigdy nie była feministką, choć było kilka prób przypisania jej do tej kategorii. Jedną z ostatnich podjęto w 2009 roku umieszczając jej rzeźby na głośniej wystawie „Wack! Art and the Feminist Revolution”, która była pokazywana między innymi w Los Angeles i Nowym Jorku.
Pracom Abakanowicz daleko jest jednak do wyzwolonych kobiet, które na samą myśl, że ktoś może ich potraktować jako przedmiot, dostają „sprawiedliwego szału”. Kobiety w Polsce zawsze były waleczne. Wychodziły na ulice niosąc w jednej ręce sztandar, a w drugiej drugim śpiące dziecko. Walczyły z wizerunkiem ograniczających ich do rodzącej waginy. Ostatni raz na ulice wyszły w 2021 roku sprzeciwiając się zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Broniąc swoich wagin i swoich umysłów. Tą bitwę jednak przegrały.
Być może, niektórzy, tak właśnie odczytają wystawę Magdaleny Abakanowicz w Tate Modern, która została otwarta 17 listopada 2022 roku. Wiele osób, które trafią do skrzydła Blavatnik, aby zobaczyć monumentalne prace Polki, dostrzegą w niej mroczne zmagania w państwie totalitarnym albo rodzaj komentarza do Współistnienia. Być może jednak zobaczą ją inaczej. Część z nich nie słyszało wcześniej o Abakanowicz. Ale jedno jest pewne, czeka ich fascynująca wędrówka.
Magdalena Abakanowicz, Every Tangle of Thread and rope, Tate Modern, Londyn 17 listopad 2022-21 maja 2023