Dla dziejów Surrealizmu postać Desmonda Morrisa ma znacznie symboliczne i fundamentalne: wciąż żyje! Nestor ruchu ma 96 lat. Jego życie to przebogata mieszanka artystycznych i naukowych dokonań. Bo Morris był nie tylko malarzem, przyjacielem Joana Miró, ale też zoologiem, pisarzem i autorem popularnych audycji telewizyjnych. Ma doktorat obroniony na Oxfordzie z zoologii właśnie. Napisał jedną z najsłynniejszych książek świata: The Naked Ape, która opowiada o życiu małpy z ludzkim behawioryzmem. Książka odniosła kolosalny sukces.
Bycie surrealistą jak i naukowcem, który udowadnia światu, że zwierzęta posiadają cechy ludzkie, to dwa odrębne nurty u Morrisa. Być może w jakimś stopniu są paralelne. Surrealizm bowiem, nigdy nie został do końca zbadany, na ile można przenieść jego dominujące misterium do życia realnego. Lub odwrotnie. Przypadek Morrisa takim właśnie jest. Niezbadanym misterium.
Surrealiści brytyjscy stanowią grupę najbardziej liczącą się w dziele tego globalnego ruchu. Wyznawcy Bretona, bo tak można sądzić po pierwszym kroku, a to przede wszystkim za sprawą Herberta Reada, rozwinęli swój ogromny potencjał, wdrapując się przy tym na szczyt światowej sztuki. Wystarczy wspomnieć sylwetki takich artystów jak: Eileen Agar, Francis Bacon, Emmy Bridgwater, Edward Burra, Ithell Colquhoun, S.W.Hayter, Conroy Maddox, Henry Moore, Paul Nash, Roland Penrose, Graham Sutherland.
Desmond Morris napisał nową książkę o swoich kolegach, stąd ten wstęp dotyczący jego osoby. Ale też stał się bohaterem wystawy, która miała miejsce niedawno, w Bath, w hrabstwie Somerset. Czy raczej, jednym z bohaterów, albowiem wystawa dotyczyła całego, ruchu surrealistycznego w Wielkiej Brytanii i kilku innych, znaczących artystów.
Bath to istotne miejsce na mapie kultury brytyjskiej, głównie za sprawą literatury. Obecność Charlesa Dickensa, Mary Shelley czy Jane Austen wykracza poza lokalny standard. To światowe, o najwyższym ciężarze gatunkowym przykłady. Miasto znajduje się na liście UNESCO, zachwyca swą architekturą, nic dziwnego, że dzieją się tam wydarzenia o wielkiej randze. Do nich należy wspomniana wystawa When Dreams Confront Reality w Victoria Art. Gallery, przy Bridge Street. Wszystkie zaprezentowane na niej obiekty w tym rzeźby, plakaty, dzieła przestrzenne, oczywiście obrazy, rysunki oraz grafiki, pochodzą z jednej kolekcji: The Sherwin Family. To jest w pewnym sensie klucz do ekspozycji, na stale znajdującej się w The Hepworth Wakefield.
Kolekcję stworzył Jeffrey Sherwin, lekarz z Leeds, twórca fundacji oraz Instytutu Henry Moore. Zatem jego upodobania i wybory przy zakupie tych prac, zdecydowały o charakterze kolekcji. Lecz nie ma co dalej uzasadniać powodów tych wyborów. Kolekcja zatyka dech, jest absolutnie doskonała i stanowi o fenomenie, jakim był brytyjski Surrealizm.
Otwiera ją plakat z pierwszej wystawy. Był rok 1936, kiedy Roland Penrose powraca z Paryża i postanawia wypromować światowy Surrealizm w Wielkiej Brytanii. Doprowadza do pierwszej wystawy, otwarcia własnej galerii, w której nota bene zatrudnił Belga Léona Mensensa, który zaczynał karierę jako muzyk, a potem poświęcił się malarstwu, pisaniu i prowadzeniu w Londynie właśnie galerii. Był przyjacielem Maxa Ernsta i René Magritte.
Ta pierwsza, wielka wystawa Surrealizmu miała miejsce w New Burlington Gallery w Mayfair. Powstał wtedy wielki komitet o uznanych, międzynarodowych autorytetach, albowiem wystawcy pochodzili z 14 krajów. Otwarcia dokonał André Breton w obecności ponad dwóch tysięcy osób. Odczyty mieli także: Herbert Read o znaczeniu Surrealizmu w sztuce, Paul Éluard o poezji, Salvador Dali o paranoi. Plakat zaprojektował Max Ernst, a katalog z tej potężnej wystawy został zadedykowany kobietom pracującym.
Większość z kolekcji to artyści pierwszej flanki: Eileen Agar, Roland Penrose, Stanley Hayter, Reuben Mednikoff, Eyethell Coluhoun, Emmy Bridgewater, Julian Trevelyan, Conroy Maddox, Leonora Carrington, wspomniany Desmond Morris.
Prace w Bath są różnej jakości, wielu technik, niektóre pewnie przypadkowe, bo nie wiemy zbyt wiele o okolicznościach ich nabycia. Kameralność wystawy powoduje jednak, że wszystkie w tym zestawieniu, dają poczucie monumentalności. Sprawiają to same obrazy, ich magia i doskonały warsztat artystów. Niektóre z nich są naprawdę unikatowe. Jak choćby rysunek Leonory Carrington wykonany w zakładzie psychiatrycznym w Santander, „asylum” doktora Moralesa.
Na uwagę zasługuje John Banting, nazywany Jokerem brytyjskiego surrealizmu. Malowanie obrazów jemu nie wystarczało – samo życie musiało stać się wydarzeniem surrealistycznym. Kiedyś widziano go na przykład tańczącego w pewnym klubie w butach, na których wykonał realistyczny malunek palców u stóp wraz z czerwonym lakierem do paznokci. Miał to być jego hołd dla kultowego dzieła Magritte’a pt. Czerwony Model. Przy innej okazji obszedł londyńską wystawę sztuki, podpisując wszystkie prace Marcela Duchampa. Banting argumentował, że jeśli Duchamp mógł podpisać odbitkę Mony Lisy, to dlaczego nie inne dzieła sztuki również, w takim razie – w myśl tej logiki – on może podpisać Francuza.
Banting zaangażował się również w słynną mistyfikację. Pewnego razu, awangardowy artysta Bruno Hat miał zorganizować w Londynie wystawę swoich prac. Zaproszenia zostały wysłane do wszystkich londyńskich krytyków sztuki, którzy przybyli na prywatny pokaz i byli pod sporym wrażeniem tego, co zobaczyli. Tekst do tej blagi napisała Evelyn Waugh, a rolę Bruno Hata zagrał jeden z członków słynnej rodziny Mitfordów. „Bruno” został przywieziony na wystawę w wózku inwalidzkim, cały w szalikach, ale jako obcokrajowiec nie można było przeprowadzić z nim wywiadu, choć udało mu się wymamrotać kilka słów. Obrazy wykonane na korkowych matach do kąpieli i oprawione w linę były dziełem Bantinga i jego przyjaciela poety Briana Howarda.
Na wystawie w Bath widzimy fotografię samego Bantinga, jak stoi przed hitlerowską flagą i czyni gest obrzydzenia. Ten moment został uchwycony przez obiektyw jego przyjaciela Humphreya Spendera, który właśnie wpłacił kaucję za Bantinga. Chodziło o to, że Brytyjczyk, nienawidzący Nazizmu, znalazł się w Innsbrucku i tam usiłował zablokować drogę, wkraczającym do miasta oddziałom hitlerowskim. Rzecz się działa w Austrii, kiedy ogłoszono Anschluss. W czasie wojny Banting pracował w biurze propagandy razem z walijskim poetą Dylanem Thomasem. Przyjaźnił się z innym ekscentrykiem brytyjskiej sztuki Edwardem Burrą. Zrujnowany przez alkohol organizm artysty nie wytrzymał. Zmarł w 1972 roku w Hastings. Burra opiekował się nim niemal do samej śmierci. Listy, które pisał Banting, pełne fantazji i dowcipu są dowodem na niespożytą energię i wyobraźnię. Z Duchampem poznali się w Paryżu. Banting miał wtedy 27 lat. W ostatnim liście do Burry, napisanym na kilka dni przed śmiercią powołał się na Marcela Duchampa, że jedyną rzeczą jaką ma artysta przed sobą do zrobienie, to „wymyślać…”
Mocną pozycją w kolekcji doktora Sherwina jest Roland Penrose, jedna z najważniejszych postaci w sztuce brytyjskiej w ogóle. Jeśli Bretona nazywa się papieżem surrealizmu, to Penrose był tam głównym kardynałem.
Urodził się, kiedy królowa Wiktoria wciąż była na tronie. Przeżył wszystkie narodziny i upadki sztuki nowoczesnej. Miał dwie artystyczne żony i dwie kochanki, z których Peggy Guggenheim była jak wspomniana królowa Wiktoria, czyli władczynią imperium. A potem Lee Miller, swoją drugą żonę w kolejności, muzę wielu artystów i Man Raya, wojenną reporterkę. Poznał ją na balu przebierańców w Paryżu, gdzie pojawił się w obecności Maxa Ernsta. Spędzili razem wiele lat, mieli syna. Miller zmarła w posiadłości Penrose w Farley Farm niedaleko Chiddingly.
Jego London Gallery upadła w 1950 roku. Pochłonęła fortunę, pomimo aktywności i doskonałej oferty artystów powojennej awangardy. Penrose całą energię skupił na ICA, założonym przez siebie Instytucie Sztuki, który działa do dnia dzisiejszego. Zmarł samotnie, kiedy pochował już wszystkie swoje żony i kochanki, w samotności swojej farmy. Nie ma grobu. Jak w przypadku wielu innych brytyjskich artystów, po śmierci, jego prochy rozsypane zostały w nieznanym miejscu.
Z wystawy w Bath należy wspomnieć jeszcze takie osoby jak Julian Trevelyan, który studiował w Paryżu, należał wcześniej do grupy kubistów. Toni del Renzio, pra-prawnuk cara Mikołaja I. Jego najbliższa rodzina wyjechała do Włoch, co uratowało późniejszego Surrealistę od niechybnej śmierci. W 1942 roku poznał Ithell Colquhoun, która spłaciła jego długi, a potem wyszła za mąż. Małżeństwo nie przetrwało, może dlatego, że Colquhoun, która ukończyła Slade School należała już wtedy, do liczących się artystek brytyjskiej korony, a Rosjanin del Renzio, tak potężnej, tkwiącej w niej energii ujarzmić nie potrafił.
W 1952 roku Toni del Renzio wraz z Richardem Hamiltonem, Johnem McHale i Eduardo Paolozzi stworzyli Independent Group, otwierającą zupełnie nową erę w brytyjskiej sztuce. Ale to zupełnie inna historia.
When Dreams Confront Reality, Victoria Art Gallery, Bath, styczeń 2024