Modigliani powiedział o niej, że ma najlepsze cycki w Europie. Pozowała dla wielu artystów jak Henri Gaudier-Brzeska czy Roger Fry. Ten pierwszy wyrzeźbił ją nagą, ten drugi namalował – dla odmiany, w czarnym golfie.

Trafiła do La Ruche, a zatem przewinęła się przez jej życiorys, cała śmietanka artystów z Montparnasse: Picasso, Kisling, Apollinaire, Krémègne, Rivera, a także wspomniany Amadeo Modigliani, który zaliczał się do jej kochanków przez jakiś czas, o ile był wtedy trzeźwy.

Nazywała się Nina Hamnett i nazwano ją królową upadłą. Planowała zostać malarką, w tym celu udała się do Paryża właśnie. Cechowała ją jednak, nadmierna skłonność do zabawy i alkoholu. Tego ostatniego używała bez żadnej kontroli. Podobnie jak seksualnej pożądliwości, zmieniała partnerów codziennie, bez względu na ich wiek czy płeć. Nie była w tej materii oszczędna, nie grzeszyła żadną skromnością. Smakowała życie, wino i ciała.
Z La Rotonde zapamiętano ją tańczącą nago, na stole przed Pablo Picasso, często też, kiedy leżała pijana pod tym stołem właśnie. Tamtejsza zgraja nie oszczędzała jej również, Diego Rivera, kiedy Nina słaniała się już na nogach, brał ją na barana i niósł do swojego pokoju w hotelu Odessa, który znajduje się od La Rotonde, kilka minut piechotą. Rano wyganiał na zewnątrz, a sam szedł spać. Po południu miał zwyczaj rozmawiać z komunistami o rewolucji, później malował, wieczorem szedł do La Rotonde. Tam znowu spotykał Ninę.
Malowania uczyła się u Marie Vassilieff, w jej słynnym atelier na Montparnasse. Tam także poznała Zadkine i Légera i wszystkich artystów École de Paris. Tsuguharu Foujita, który balował nieustannie w La Rotonde, od nocy do rana, zaprosił ją również do swego pokoju przy 5 rue Delambre. Ulica mieści się tuż obok słynnego baru. Nad ranem narysował ją, kiedy myła swoje nogi w miednicy. Była oczywiście nago, ręcznik leżał u jej stóp. Potem powstał z tego drzeworyt. Foujita nie robił zbyt wiele drzeworytów, zwykle rysował portrety dziewczyn z La Rotonde, które go odwiedzały. Wyjątkiem była Kiki, bo dla niej namalował obraz. Dla Niny wykonał drzeworyt, monochrom, cały w brązach, a odbitkę na japońskim papierze, który przywiózł ze sobą z Nagasaki. Hokusai przewrócił się w tym momencie w grobie…
Hamnett pochodziła z Walii, z miasteczka Tenby nad zatoką Carmarthen. Pochodziła stamtąd również inna malarka, mieszkająca we Francji Gwen John.
Urodziła się w poprzednim stuleciu, w 1890 roku, należała zatem do pokolenia, które do brytyjskiej bohemy trafiło poprzez Paryż, najpierw w Fitzrovia, a potem w Soho. Kiedy Hamnett miała 16 lat, zapisała się do London School of Art. To właśnie tam poznała słynnego rzeźbiarza Henri Gaudier-Brzeska, który na krótko przybył do Londynu, aby współpracować z Epsteinem i Wyndhamem Lewisem. Gaudier wstąpił niefortunnie do armii francuskiej w momencie wybuchu Wielkiej Wojny i zginął w okopie, pod Neuville-Saint-Vaast, trafiony kulą w głowę.
W 1914 roku Hamnett spotkała w La Ruche norweskiego malarza Edgara de Bergen, który używał nazwiska Kristian. Znamy go z obrazu Waltera Sickerta. Małżeństwo nie przetrwało długo, a sam artysta został deportowany w 1916 roku i zmarł dwa lata później. W historii sztuki figuruje jako członek Bloomsbury Group i były mąż …Hamnett.
W Londynie pracowała jakiś czas w Omega Workshops przy 33 Fitzroy Square, należała też do malarskiej Camden Group, z której uformowała się z czasem The London Group, zapisując złote strofy na kartkach brytyjskiej histoii sztuki.
A zatem kim naprawdę była Nina Hamnett, która sypiała z Modiglianim, tworzyła duet z Joyce i pozowała Sickertowi?

Niełatwo tak naprawdę opisać królowę bohemy z Fitzrovia. To było wtedy, miejsce na mapie Londynu kultowe. Upatrzyła sobie The Fitzroy Tavern przy Charlotte Street. Podobnie jak George Orwell, Dylan Thomas, Jacob Epstein czy Augustus John, który pochodził, zresztą jak i sama Hamnett z Tenby. To była postać niezwykła w całej kulturze brytyjskiej, nazywano okres, kiedy tworzył erą Augustusa. Był grafikiem i malarzem, twórcą portretów, które przeszły do historii cywilizacji, od W.B. Yeatsa, Thomasa, czy słynnego T.E.Lawrence, który wdarł się do umysłów milionów ludzi na całym świecie.
W 1932 roku Hamnett wydała książkę Laughing Torso, nazwaną tak od rzeźby Gaudiera. Opisała w niej swoje szalone życie na Montparnasse, pełną anegdot i erotycznego wdzięku opowieść, źle przyjętą przez bigoteryjną społeczność, entuzjastycznie przez dziennikarzy, artystów i ludzi pióra, albowiem wszyscy ostatni, widzieli w tej historii przejaw nienasyconej energii, trawiącej tą postać, a nawet echo, własnej potrzeby posiadania takiego miejsca w Londynie jak La Rotonde, budującego legendy malarzy i poetów, bo dopiero Soho z Cave de France czy Colony Room spełniło te oczywiste wymogi wymaganego minimum w piciu, ćpaniu i moralnej obłudy, choć w latach 50. nie było już to, tak szalone, jak wtedy na Montparnasse, z uwagi na inne pojęcie obyczajowego szokowania, które zamroczyło wtedy pół świata.
Jej historia po wojnie należy do mniej wesołych.
Mieszkała nad L’Etoile przy Charlotte Street, w pokoiku pełnym śmieci i odpadków, gdzie ją sfotografował pisarz i reporter Daniel Farson, znany z dokumentacji Soho lat 50. Próbowała rysować, aby zarobić jakieś pieniądze, żebrała o alkohol i papierosy. Nagabywała klientów. „Skoro nie możesz postawić mi drinka, to chociaż mógłbyś ze mną się kochać?” Była sarkastyczna, wulgarna i narzekająca na los. Bywalcy Colony Room mówili do Muriel Belcher, aby jej nie wpuszczała do klubu, gdyż jest ordynarna i śmierdzi moczem.
Tylko Augustus John zabierał ją od czasu do czasu do Caves de France, gdzie tolerowano jej lichy ubiór i nieświeży zapach. Wspominał ją także legendarny Gaston Berlemont, twórca The French House, jak żebrała przed jego lokalem. The French, Colony i Cave de France, wszystkie trzy lokale w odległości dwustu metrów od siebie przy tej samej ulicy, spajały ówczesny świat sztuki i bohemy literackiej. Cave de France choć był to klub, przypominał raczej brudną spelunę, siedziało się tam w rzędach czytając gazety i żłopiąc piwo. Muriel nie akceptowała u siebie w Colony bywalców Cave. Tym bardziej Niny Hamnett. Jej legenda z Montparnasse kompletnie ją nie obchodziła. „Takich dziwek mamy tu setki”, mówiła.
Za sikanie do zlewu Nina Hamnett została postawiona w stan oskarżenia.
W końcu znalazła dwa pokoje w Westbourne Terrace, gdzie żyła w nędzy.
W 1954 roku, po jakiejś pijanej sesji, potknęła się i upadła, łamiąc nogę. W szpitalu, lekarze spartaczyli robotę i po wyjęciu szpikulca z kości okazało się, że jej noga jest nieco krótsza. Musiała odtąd chodzić o kulach. Była w kiepskim stanie, kiedy Augustus John zarekomendował ją do domu opieki dla artystów. Trafiła na sam koniec do Paddington Hospital, gdzie Lucian Freud zobaczył ją z przerażeniem.
Why can’t they let me die? spytała.
Spadła na bruk z wysokości 40 stóp z okna swojego pokoju. Trudno powiedzieć, czy upadek był świadomy, czy była to próba samobójcza, czy może straciła panowanie nad sobą po kolejnej butelce. Nie była to przecież jakaś dramatyczna wysokość. The Times napisał wtedy: „…zmarła w szpitalu w wieku 66 lat. Była ostatnią artystką londyńskiej bohemy, jedną z najbardziej charakterystycznych osób o niezwykłym talencie, usposobieniu i charyzmie. Należała do tych artystek, która inspirowała się twórczością Rogera Fry, debiutowała wystawą w Claridge Gallery w roku 1926. Jej obrazy stały się częścią dorobku brytyjskiej kultury. Mówi się, że była bardziej skandalistką niż artystką. Trudno potwierdzić to jednoznacznie, albowiem życie osób, tak utalentowanych jak Nina Hamnett było zawsze uwikłane w splot tylu okoliczności, które powinno się brać pod uwagę, przy ocenie takiej osoby jaka ona”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj