Mógłby zostać poetą, gdyby nie jego drapieżność. Mawiał, że to właśnie poeci rodzą dusze narodów. Oblicza krajów, w których tworzyli. Jest Francuzem, ale zwrócił się do Greków i Włochów, w ich najbardziej klasycznej postaci, bo wedle niego, to oni stworzyli współczesny świat z jego humanizmem.

Namalował Ecce Homo jak nikt przed nim. Na ścianie ulicy. Na ścianach wielu ulic.

Ernest Pignon-Ernest, sumienie naszych czasów.

Był opętany literaturą, filmem i oczywiście poezją. Toczył swój równoległy świat, a w nim byli obecni Robert Desnos, Jean Genet, Pier Paolo Pasolini, Antonin Artaud, Pablo Neruda.

Był też Victor Segalen, francuski odkrywca, podróżnik i znawca kultury Chin.

Był najważniejszą postacią po śmierci Paula Gauguina. Segalen, jako lekarz wojskowy, przybył wtedy na okręcie marynarki wojennej w ramach inspekcji rządowej we francuskiej Polinezji. Jak wiadomo, Paul Gauguin zmarł w Atuonie na wyspie Hiva Oa, we własnym domu. Pozostawił obrazy, rysunki, rzeczy osobiste, listy, naczynia, notatki. Większość z nich została spalona. Wyrzeźbił też Oviri. Victor Segalen wspominał, że po śmierci Gauguina rzeźba Oviri stanęła na jego grobie.

Segalen przybył na Hiva Oa wkrótce po śmierci malarza. Ale bardzo dokładnie opisał ten dzień, kiedy Gauguin odszedł na zawsze. Segalen zabrał jego osobiste pamiątki do Francji, a także obraz „Wieś bretońska w zimie”, dzięki czemu, dziś Luwr ma się z czego cieszyć. Segalen napisał wspomnienia z Polinezji i pierwszy szkic o życiu Gauguina. A potem pojechał do Chin. Zmarł w Bretanii, chyba popełnił samobójstwo.

I teraz Pignon składa hołd, temu jednemu z największych aktorów francuskiej sceny  kultury. Robi serigrafię. Segalen trzyma w ręku czaszkę. Ubrany w chiński „garnitur”, zachowuje się jak lekarz-antropolog, badający przeszłość człowieka.

Pignon używał słowa: interwencja, zabieg, na określenie swoich akcji. W 1975 roku na ścianach Paryża i Tours pojawiły się jego serigrafie „aborcja”. Był to cykl ukazujący nagą kobietę, wywołującą sztuczne poronienie. To była akcja uliczna. Równolegle pojawiły się w innych miejscach, np w Grenoble i Avignon jego sylwetki imigrantów. Były to portrety ludzi wystraszonych, zaszczutych, biednych i wygłodzonych. Na tamte czasy, mocny wizerunek osób sponiewieranych przez los.

Cierpienie. Oto wyznacznik obrazów Ernesta Pignon.

Jego początek to 1954 rok. Miał wtedy 12 lat. Zobaczył w wydaniu Paris Match zdjęcie Guerniki. Śmiało można powiedzieć, że Picasso ukształtował jego świat. Wiele lat później, Francis Bacon napisał do niego list. Ikona światowej sztuki była pod wrażeniem Francuza. Bacon zwrócił uwagę na cykl serigrafii z Neapolu. Pignon odbył pięć podróży artystycznych do tego miasta, pozostawiając na ulicach cykle Davida i Goliata, Piekło. Swoje rysunki ubrał w kostium Pasoliniego i Caravaggia. Ale zrobił jeszcze coś: pietę i ukrzyżowanie. Zamknął swoje sylwetki w kręgu. Dotknął tym samym obsesji Bacona. Stary mistrz był wtedy, tuż przed swoją śmiercią. Dostrzegł w tych pracach młodego Francuza rezurekcję. Coś, czego, w jego ukrzyżowaniach zabrakło. A może stary i schorowany Bacon dostrzegł też to, co brakowało mu na samym początku i co dostrzegli, zarówno  Herbert Read i Frances Spalding: nachalnej przestrzeni rozsadzającego czaszkę pokarmu dla sztuki. A była to przestrzeń społeczna. Bacon był kompletnie obcy temu sposobowi widzenia. A mimo to włączył do swojego kręgu fanów, francuskiego akcjonistę. Pignon znalazł się w szufladzie Bacona obok Alberto Giacomettiego, Pabla Picassa i Grahama Sutherlanda jako ten, który wskazał mu drogę.

Niegdyś dla Ernesta Pignon ważne było Laboratoire 32. Tam poznał twórczość Cage i Armana, Raysse, Filliou. Zwrócił się wtedy do Fluxusu, ale jego wzorem stał się Nam June Paik.

Pojawiła się Algieria w historii Francji, ze swą traumą i długim, na wiele lat mrocznym cieniem. Pignon walczył w Algierii, wcielony do wojska.

Lecz wojna algierska, to też jedno pasmo krwawej dekolonizacji. Stąd u niego cykl Napalm. Spotyka Marguerite Duras, jej oddech z Indochin nie jest telewizyjny, propagandowy, lecz dotknięty osobistym bólem. Dlatego u Pignon, znaki równolegle to Hiroshima i Vietnam…

Jego umysł jest bogaty. Odnajdujemy tam Fra Angelico, Lorkę, Nerudę, El Greco.

Odwołuje się do pogańskiej mitologii i testamentowej ikonografii. Z jednej strony niemiecki poeta mistyk Hölderlin, a z drugiej neurotyczny Rimbaud.

Swoją technikę Pignon doprowadził do perfekcji. Najpierw tworzy rysunek, sylwetkę i jego pokrewne znaczenia. Potem powstaje serigrafia, dostosowana wielkością do miejsca, gdzie będzie eksponowana. A potem pozostaje już tylko mur, ze swoją chropowatością, ubytkami, surowością. Wszystko ma tutaj znaczenie…

Urodził się w Nicei w 1942 roku. Jego biografia pełna jest tzw. street art, gdyż w szerokim pojęciu, można go zdefiniować jako artystę ulicy. Jednak bliższa mu była koncepcja akcji jako teatrum Fluxusu, jednak w formie czystej interwencji w pejzaż uliczny. Używał serigrafii, przeważnie czarno-białej, aby wkomponować się w architekturę. Wybierał plany tła obłe, obdrapane, w ponurych miejscach, zrujnowanych. W latach 70. europejskie miasta wyglądały inaczej. Scena uliczna pozwoliła mu na ukazanie ksenofobii i rasizmu, wyobcowania i politycznej aberracji.

Ernest Pignon-Ernest, Fonds Hélène & Édouard Leclerc, Landerneau, 2022 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj