Na jednym z ostatnich zdjęć Yayoi Kusama siedzi na wózku inwalidzkim. Wygląda jak stara lalka, którą byle podmuch wiatru jest w stanie połamać na kawałki. W jej oczach nie ma dawnego blasku, zapowiadającego nowy happening, a na jej rękach, zamiast biżuterii, widać czarne wybroczyny, zwiastujące niechybny koniec. Tylko czerwona peruka, przypomina kim naprawdę jest ta stara Japonka, która w wieku 27 lat opuściła swój kraj i przybyła do Ameryki, aby przeprowadzić w niej seksualną rewolucję.
W starości nie na nic pięknego ani pożądanego. Jest ona zaprzeczeniem wszystkiego, do czego dąży człowiek przez całe życie. Jest zawieszeniem między życiem, które właśnie się kończy, a niebytem, o którym nikt nic nie wie, poza tym, że jest.
Starość jest przepełniona milczeniem utkanym z kłamstw, które wciąż sobie wmawiamy, że śmierć można oszukać. Starość artystów jest równie okrutna. Samotna walka nieposłusznego ciała z umysłem, który nadal chce tworzyć. Stary Matisse malował kijem na suficie, leżąc całe dnie przykuty do łóżka. Odwiedzała go jedynie pielęgniarka i sarkastyczny Picasso. Francis Bacon przed starością uciekł do Hiszpanii. Po prawie samobójczym locie, umarł samotnie w szpitalu, pośród obcych mu ludzi i jeszcze bardziej obcych zakonnic.
Frank Auerbach nadal żyje. Ma 92 lata i prowadzi życie eremity. Rzadko wychodzi z domu, gdyż zza drzwiami i tak nikt na niego nie czeka. Podobno nadal maluje. Na lunch zjada kanapki z M&S, bo do restauracji nie ma z kim pójść. Zresztą tych miejsc, do których kiedyś chadzał z Freudem, też już nie ma. Odeszły wraz ze świetnością Soho.
Yayoi Kusama (草間 彌生 urodziła się 22 marca 1929 roku w mieście Matsumoto w prefekturze Nagano jako najmłodsze dziecko Kamona i Shigeru Kusama. Jej rodzina należała do starej, japońskiej arystokracji (Kazoku), w której nie było miejsca na bycie artystą, było za to miejsce na nieustanne kłótnie i szantaże emocjonalne. Ojciec większość czasu spędzał z gejszami i prostytutkami, doprowadzając swoją żonę na skraj histerii.
Pierwsze epizody schizofrenii zaczęły pojawiać się u Kusamy dość wcześnie, bo już w wieku 10 lat. Yayoi zaczęła słyszeć głosy roślin i widzieć ich „twarze”. Kiedy mówiła, wydawało jej się, że wydaje dźwięki szczekającego psa. W napadzie paniki zaczęła rysować, a właściwie rejestrować to, co widzi. Ten terapeutyczny dziennik miał jej pomóc oswoić strach i w pewien sposób zrozumieć, co się z nią dzieje. Ten schemat rejestracji wizji w postaci rysunków i obrazów będzie towarzyszył jej, przez całe życie, stając się punktem wyjścia wszystkich jej prac.
Pierwsze doświadczenie związane z duplikowaniem wzoru miało, również miejsce w dzieciństwie. Pewnego dnia, Kusama zobaczyła czerwony kwiat. Pojawił się on najpierw na stole, potem na suficie, a następnie na jej rękach i nogach, pokrywając stopniowo całe jej ciało. W końcu, pojawił się we „wszechświecie”, na jej „duszy” i na „czasie”. Trzy komponenty świata niematerialnego, nie mające rzeczywistego przedstawienia, a jedynie symboliczne są kluczem do zrozumienia Kusamy i jej twórczości.
Doświadczenie świata niematerialnego, równolegle ze światem rzeczywistym, a następnie połączenie ich, poprzez nałożenie na nich jednego wzoru np. kropki jest fundamentem filozofii Kusamy. U jej podstawy leży pojęcie nieskończoności wyrażanej poprzez odniesienie jednostki do wszechświata. Jej kolorowe kropki, którymi zachwyca się cały świat, nie są tylko zabawnym wzorem, idealnie wpasowującym się w nowe projekty torebek, ale są one, głęboką interpretacją świata doświadczanego przez Yayoi. Pojedyncza kropka symbolizuje jej życie, pozostałe odnoszą się do innych ludzi, połączonych ze sobą za pośrednictwem społeczeństw, w których żyją. Razem tworzą one niekończący się wszechświat, w którym duplikujące się z pozoru identyczne kropki, zachowują swoją pierwotną odrębność i niepowtarzalność.
Kropki jednak mają jeszcze jedno znaczenie. O wiele bardziej przenikające. Są one bowiem symbolem unicestwienia osoby, na której się znajdują. Są jej wymazaniem z rejestru świata, starciem z powierzchni ziemi – „Kiedy nakładam kropki na swoje ciało, znikam. Nic po mnie nie zostaje. Tak samo dzieje się z każdą inną rzeczą czy osobą” – powiedziała Kusama w jednym z wywiadów. Tak więc, te wesołe kolorowe ciapki niosą za sobą, czarną wizję zagłady.
W 1948 roku Kusama rozpoczęła studia w Kyoto Municipal School of Arts And Crafts na kierunku Nihonga. Choć tradycyjne malarstwo ją rozczarowało, nie dając jej przestrzeni do tworzenia, a jedynie zmuszając ją do powtarzania starych schematów, to właśnie w tamtym okresie zaczęła malować swoje słynne dynie – „Tuż przed wschodem słońca, rozkładałam na podłodze papier, siadając w pozycji Zen. Przywoływałam ducha dyni zapominając o wszystkim innym i koncentrując się jedynie na jej kształcie. Niczym Bodhidharma, który spędził 10 lat, wpatrując się w ścianę, ja spędziłam większość czasu wpatrując się w dynię” – napisze w swoim dzienniku.
W 1950 roku, jedna z jej prac zatytułowana „Kot” została pokazana na wystawie grupowej First Nagano Prefectural Exhibition. Dwa lata później, Kusama miała swoją pierwszą, indywidualną wystawę. Yayoi wiedziała jednak, że Japonia nie jest dla niej. Że czeka na nią inny, większy świat. Za namową swojego lekarza psychiatry, doktora Nishimury, postanowiła podbić Amerykę.
Na lotnisku w Seattle wylądowała 18 listopada 1957 roku, nie mówiąc ani słowa po angielsku, za to mając 60 jedwabnych kimon i 2000 rysunków, z których sprzedaży planowała przeżyć. Bardzo szybko nowopowstała Zoë Dusanne Gallery zorganizowała jej wystawę, która została, zaskakująco dobrze przyjęta. Właścicielka galerii, Zoë Dusanne była znana z kolekcjonowania sztuki współczesnej i wspierania nowych artystów. To właśnie w murach jej galerii, pierwsze swoje wystawy mieli tacy artyści jak Sam Francis, Paul Jenkins, Karl Otto Götz, czy John Franklin Koenig.
Ten pierwszy sukces nie przekonał jednak Kusamy, aby pozostać w Seattle. Artystka wiedziała, że to tylko przystanek. Jej celem był zawsze Nowy Jork. W tamtym okresie, Nowy Jork był raczej ponurym miejscem, gdzie przemoc i wojny gangów były codziennością, a ceny żywności szybowały wyżej niż manhattańskie wieżowce. Kusama, bardzo szybko zaczęła doświadczać biedy, jakiej nigdy wcześniej nie znała. Na kolacje jadła rybie głowy wyciągnięte ze śmietników, a ze zgniłej sałaty gotowała zupę. Dochodziło do tego jeszcze, lodowate zimno jakie panowało w jej obskurnym lofcie oraz kreatywna niemożność, blokująca każdy ruch jej pędzla.
Pewnego dnia, ktoś zapukał do jej drzwi. Był to Sam Francis, nieznany jeszcze wtedy malarz, mieszkający w sąsiednim budynku. Przyszedł pożyczyć mleko. Kusama miała tylko kawę. Co było dalej? Tego nie wiemy, gdyż artystka milczy na ten temat. Do jej mieszkania zawitała też Georgia O’Keeffe, z którą Kusama korespondowała jeszcze z Japonii. W swojej dziecięcej naiwności wierzyła, że O’Keeffe ją wspiera, tymczasem ta pisała – „Nie wiem, dlaczego chcesz przyjechać do Stanów. Tutaj artystom jest bardzo ciężko.”
W tym samym okresie zaczęły również nasilać się epizody schizofreniczne o podłożu nerwicowym. Kusama czuła jak „niewidzialna sieć” blokuje jej ruchy, zaciska się na jej rękach, w głowie, oplata jej ciało niczym kokon, w którym przyjdzie jej umrzeć, zanim odnowi się do życia. Być może to odnowienie nigdy nie nastąpi. Aby jednak przetrwać, zaczęła malować nowy wzór- sieć.
Malowała ją na wszystkim, co miała w zasięgu ręki. Pokrywała nią płótna, ściany, sufit, okna, w końcu samą siebie. Tworzyła nieskończoność, której sama stała się częścią.
Depersonifikacja Kusamy, mająca początek w traumatycznym dzieciństwie, zaczyna przybierać teraz nowe formy. Kiedy rzeczywistość jest zbyt bolesna, ludzki umysł wyłącza ciało. Staje się one niezdolne do odczuwania. Żyje niejako obok rozgrywających się go wydarzeń. Kusama opisywała to doświadczenie jako oddzielenie duszy od ciała. Długoletnia depersonifikacja może prowadzić do utraty osobowości albo do jej znacznego zniekształcenia.
Kusama postrzega siebie jako element kosmosu, ale nie jako człowieka. Zaczyna sięgać po symbole, które wywołują w niej lęk, a następnie powtarzać je w różnych formach tak, aby je oswoić. Od wczesnego dzieciństwa bała się i brzydziła ludzkich narządów płciowych. Panikę wywoływał u niej widok penisa, a sama myśl o uprawianiu seksu napawała ją mdłościami. Kusama nigdy nie była ofiarą przemocy seksualnej, ale była wychowywana w przekonaniu, że seks jest nieczysty i obrzydliwy. Że jest czymś, czego należy się wstydzić, czymś co trzyma się w ukryciu. Nakładała się na to jeszcze tradycja, japońskich, aranżowanych małżeństw i ogólnie panujące przyzwolenie na posiadanie przez mężczyzn wielu kochanek.
Wizja romantycznej miłości i związku opartego na poszanowaniu, nie miała miejsca w świecie dorastającej Kusamy. Yayoi sięga więc po symbol penisa i umieszcza go w centrum swoich instalacji. Duplikuje go i pokrywa nim zwykłe przedmioty, jak meble, ściany czy łóżka. Tworzy klaustrofobiczne przestrzenie, zdominowane przez męskie genitalia.
Na początku lat 60. artystka zaczęła eksperymentować z tzw. miękkimi rzeźbami, tworząc serie instalacji z penisami. W 1962 roku, po raz pierwszy wystawiła je podczas grupowej wystawy w Green Gallery. Był to fotel i ośmionożna kanapa. Oba meble były w całości pokryte białymi, pluszowymi penisami, które sterczały z każdej strony. Przypominały bardziej jeżozwierza albo kolczatkę niż męskie genitalia. Na kolejnych wystawach, pokazała prace z tym samym elementem. Tym razem, w Galerii Gertrude Stein pokazała instalację pt: Aggregation: One Thousand Boats Show, którą tworzyła naturalnej wielkości łódka pokryta penisami i otoczona jej 999, czarnobiałymi zdjęciami, co sprawiało wrażenie odbijania się obiektów w tysiącu małych luster.
Ponownie Kusama stworzyła iluzję sieci i nieskończoności poprzez duplikowanie jednego elementu. Na tej wystawie pojawił się również Andy Warhol, który wykrzyknął Yayoi, co to jest? I nie czekając na jej odpowiedź dodał – To jest absolutnie fantastyczne!
Kilka lat później w Leo Castelli Gallery, Warhol powtórzy pomysł Kusamy. W swojej instalacji nie będzie jednak duplikować penisów, lecz pyski krowy.
Artystka od początku swojej twórczej drogi była w pełni świadoma, co stoi za jej obrazami, instalacjami czy happeningami. Jej prace mają zawsze drugie dno. Wiele razy mówiła otwarcie, że sztuka jest dla niej formą terapii, próbą pokonania lęku przed seksem, ciałem i jedzeniem. Jest odwzorowaniem tego, co widzi i słyszy. Nazywała to Sztuką Psychosomatyczną. Wierzyła, że tworząc instalacje z przedmiotów, które wywołują w niej lęk, otaczając się nimi, daje jej to szansę nawiązania z nimi nowej, zdrowszej relacji. Artyści zwykle nie okazują swojej złożonej psychiki bezpośrednio, raczej ukrywają ją pod postacią metafor lub barw, którymi operują. Starają się przez to, oddać bardziej charakter i uczucia im towarzyszące niż przedstawiać konkretne sytuacje czy obiekty. Kusama, wręcz odwrotnie, wykorzystuje przedmioty budzące w niej odrazę. Nic u niej nie jest symboliczne, wszystko jest dosłowne, choć nam się wydaje, że to tylko metafory.
Kolejnym elementem, po który sięgnęła Kusama w swoich próbach okiełznania nieskończoności, są lustra. Zwierciadła odbijające i duplikujące przedmioty. Tworzące iluzję, drugi świat. Rzeczywistość wydającą się być lepszą od pierwszej.
Kusamy fascynacja przypomina trochę Alicję w Krainie Czarów, która jako pierwsza sięgnęła po środek odurzający, aby przenieść się innego wymiaru. Miała też zdolność przekraczania powierzchni lustra. Kusama tylko się w lustrach przeglądała. Zresztą, sama artystka bardzo często powoływała się na bohaterkę Lewisa. Pod jej imieniem zorganizowała też nagi happening w Central Parku w 1968 roku. W swoim komunikacie prasowym zapowiadającym to wydarzenie napisała – „Jak Alicja, które weszła do lustra, ja Kusama, otworzyłam Wam świat fantazji i wolności”.
W 1965 jej instalacja Infinity Mirror Room – Phalli’s Field została pokazana w Castellane Gallery. Na powierzchni 25 m kw stworzyła klaustrofobiczno – halucynacyjny pokój wypełniony materiałowymi penisami, pokrytymi w czerwone kropki i odbijającymi się w otaczających ich lustrach. Założeniem Kusamy było, aby odwiedzający wystawę mogli chodzić boso po tzw. „łące penisów”. Chciała, aby ich udziałem było doświadczenie ich struktury i kształtu w sposób jak najbardziej intymny, ale jednocześnie, aby mieli szansę doświadczyć czegoś na kształt halucynacji, które są udziałem samej Kusamy.
Przez pierwsze 10 lat pobytu w Stanach, Kusama ciężko pracowała, aby podbić amerykańską scenę awangardy. Jej kontrowersyjne prace zyskały uznanie zarówno ze strony krytyków sztuki, jak i zwykłych ludzi. Ameryka była nią zauroczona, Japonia – milczała.
Pod koniec lat 60, kiedy pojawiły się pierwsze wspólnoty hippisów, Kusama zaczęła wykorzystywać happening jako nową formę przekazu. W 1967 przed katedrą św. Patryka miał miejsce jej pierwszy performens. Nazwała go Body Paint Festival. Kusama zgromadziła grupę młodych mężczyzn i kobiet, ustawiła ich przed kościołem, po czym kazała im zdjąć ubrania i spalić 60 amerykańskich flag. Kiedy ta część happeningu dobiegła końca, uczestnicy zaczęli się ze sobą całować, a niektórzy nawet uprawiać seks. Reakcja publiczności była jednoznaczna: zgorszenie. Media przez kilka dni żyły jednak tym wydarzeniem, rozsławiając tym samym nazwisko Kusamy w całych Stanach.
W tym czasie, Ameryka zaczynała swoje przebudzenie seksualne. Gwałtownie budziła się ze swojego pruderyjnego snu. Kusama, nie bez powodu wybrała okolice kościoła św. Marka w East Village na swoje happeningi. Ta część Nowego Jorku znana była bowiem bardzo dobrze, bogatym mężczyznom, szukających partnerów obojga płci oraz białym kobietom poszukujących czarnych kochanków. Ulice pełne były prostytutek i alfonsów polujących na zdesperowane nastolatki. W mieszkaniach urządzano orgie. Heteroseksualne, homoseksualne, hetero-homoseksualne. Wyobraźnia Amerykanów w tym względzie nie miała granic. Większość znajomych Kusamy to byli homoseksualiści. Jej zespół taneczny Kusama Dancing Team składał się z gejów w wieku 16-20 lat. Wszyscy oni mieszkali w jej pracowni, do której zapraszali małoletnich na inicjacje seksualne.
W sercu Manhattanu, tuż obok Central Parku, hotel Plaza Pierre słynął z urządzanych w nim orgii. W tamtym czasie, seksualnej rewolucji i rozbudzenia apetytów, każda forma seksu była w Nowym Jorku dostępna. Takie tło było wręcz idealne dla twórczości Kusamy. Media zaczęły ją nawet nazywać Królową Hipisów. Kusama bardzo często wybierała obiekty sakralne na miejsce swoich performensów. Music and Love odbył się w Catholic Student Center, podczas którego poprosiła, aby wszyscy członkowie orkiestry zdjęli ubrania i stanęli całkowicie nadzy na scenie. Obecni na sali dziennikarze, artyści i pisarze również dołączyli do spektaklu bez okrycia. Artystka następnie przeszła pośród nich, malując na ich nagich ciałach czerwone, niebieskie oraz żółte kropki. Event został wyemitowany w telewizji holenderskiej, belgijskiej oraz niemieckiej. Kusama triumfowała.
Podczas kolejnego wydarzenia zatytułowanego Love And Nude Body Antiwar Parade, mającego miejsce w muzeum w Rotterdamie, Kusama krzyczała z ołtarza antywojenne hasła. Happeningi z tamtego okresu, a więc końcówki lat 60. można podzielić na 3 kategorie: zwykły happening artystyczny, społeczno-polityczny (wybory prezydenckie, eskalacja wojny w Wietnamie) oraz muzyczno-modowy będący preludium do nowego biznesu Kusamy. Yayoi bowiem nie tylko malowała czy organizowała happeningi, ale również założyła kilka firm, takich jak choćby Kusama Enterprise, Kusama Polka-Dot Church, Kusama Musical Productions oraz Kusama Fashion Company produkującą i sprzedającą, zaprojektowane przez artystkę sukienki. Jej kolekcja sprzedawana była w 400 sklepach na terenie całych Stanów. Jeden z bardziej znanych domów handlowych Bloomingdale’s miał nawet tzw. „Zakątek Kusamy”, w którym sprzedawał jej tekstylia. Artystka zaprojektowała również serię sukienek posiadających wycięcia w kształcie kół na piersi oraz krocze. Sprzedawała je pod szyldem Nude Fashion Company.
W tym samym okresie, założyła również Body Paint Studio, pod nazwą którego prowadziła, coś na kształt agencji modeli oraz homoseksualny klub KOK. Jednym z artystycznych projektów zrealizowanych pod szyldem Body Paint Studio była seria perfermensów, podczas których zatrudnieni przez Kusamę nadzy modele byli malowani w kropki przez równie nagą publiczność.
Dla Yoyoi to jednak było za mało. Postanowiła założyć Kusama Sex Company. Główną działalnością firmy było organizowanie orgii seksualnych i sprzedawanie plakatów przedstawiających powiększone narządy płciowe. Według Yayoi, w jej orgiach, wcale nie uczestniczyli naćpani hippisi, ale szanowani przez społeczeństwo biznesmeni, lekarze, prawnicy oraz nauczyciele akademiccy. Ta działalność zainspirowała ją do wejścia w biznes wydawniczy. I tak powstał tygodnik o nazwie Kusama Orgy, w którym artystka objęła stanowisko redaktora naczelnego. Gazeta była dostępna w normalnych punktach prasowych i jak sam tytuł wskazuje, koncentrowała się na różnych aspektach życia seksualnego Amerykanów.
Kusama była na szczycie sławy. Każda jej wystawa spotykała się z przychylną opinią krytyków sztuki. Jej happeningi przyciągały tłumy, a nazwisko nakręcało sprzedaż tabloidów.
Jak każdy jednak sen, tak i ten, nie trwał długo. Z początkiem lat 70. zdrowie psychiczne Kusamy wisiało już na włosku. Kolejne i coraz ostrzejsze napady schizofreniczne, dawały o sobie, coraz mocniej znać. Pewnego dnia, Kusama zdecydowała się na wyjazd do Japonii. Miał on potrwać kilka tygodni. Lecz w rzeczywistości, artystka nigdy już nie powróciła do Ameryki. W swojej ojczyźnie planowała, przeprowadzić podobną do tej, którą zrobiła w Ameryce, seksualną rewolucję. Japonia jednak nie była zachwycona tym pomysłem. Wciąż pozostawała krajem, gdzie męski system wartości uznawany był za nadrzędny.
Przepaść między Ameryką, a Japonią wydawała się jej z początku niemożliwa do pokonania. Po latach spędzonych w kraju anglosaskim i posługiwania się wyłącznie językiem angielskim, Kusama musiała, niejako na nowo nauczyć się myśleć i mówić po japońsku. Zaczęła przyswajać estetykę i kulturę Japonii, tak jak przyswaja ją obcokrajowiec, który wszystkiemu się dziwi, nic nie rozumie i nieustannie porównuje ze swoim krajem.
Kusama, przez pierwszy okres, porównuje te dwa społeczeństwa wręcz nieustannie. Denerwują ją Japończycy, których uważa za smutnych i ograniczonych. Irytują ją, gdy wplatają angielskie słowa, tak jakby w japońskim słowniku zabrakło odpowiedników. Role w japońskim społeczeństwie są jasno określone. Ich zmiana jest prawie niemożliwa. Był to dla Kusamy ciężki powrót. Zarówno na płaszczyźnie zawodowej jak i rodzinnej. Podczas pobytu w Ameryce zmarł jej ojciec, z którym nie miała okazji się pożegnać. Po powrocie czekał na nią tylko jego grób. Kusama zaczęła zapadać się coraz mocniej w stany depresyjne. Doświadczać prawdziwej nocy duszy i umysłu, podczas której nie była w stanie nic stworzyć. Ta niemoc wyrwania się z sideł obłędu doprowadziła ją do prób samobójczych. W końcu podjęła ostatnią walkę o życie: dobrowolnie zamknęła się w tokijskim szpitalu psychiatrycznym, w którym żyje do dnia dzisiejszego.
Jej dzień ma ustalony harmonogram, który dzięki swojej powtarzalności oraz przewidywalności daje jej poczucie bezpieczeństwa. W szpitalu ma swoje studio, w którym pracuje od 9 rano do 18. Wieczorami pisze i czyta w swoim pokoju. Nadal tworzy mosty między światem iluzji, a światem realnym.
Pod koniec lat 90 powstaje seria jej autobiograficznych prac. Jedną z nich była Commemorative Photo Shoot, przedstawiająca 14 kobiet, wszystkie wyglądające jak Kusama.
W 1993 roku Yoyoi reprezentowała Japonię na 45 Biennale Weneckim, rok później rozpoczęła prace nad rzeźbami w postaci dyń, które miały potem znaleźć się w tak prestiżowych miejscach jak choćby Fukuoka Art Museum czy spektakularnym Benesse Art Site na wyspie Naoshima.
Jedno z największych uznań dla talentu Kusamy miało miejsce w 1998 roku, kiedy to zorganizowano jej retrospektywę w Los Angeles County Museum of Art, którą następnie pokazała MoMa w Nowym Jorku oraz Walker Art Centre w Minneapolis. Na końcu pokazano ją w Japonii, w Contemporary Art w Tokyo.
W 2000 roku przez trzy miesiące można było oglądać jej prace w ramach wystawy Yayoi Kusama w Serpentine Gallery w Londynie. Po Londynie, wystawę pokazano w Paryżu, Toulouse, Dijon oraz w Wiedniu. Obecnie w Tate Modern można oglądać Infinity Mirrored Room – jedną z największych instalacji Kusamy mającej swoją premierę podczas jej retrospektywy londyńskiej w 2012 roku. Jest pokazywana razem z Chandelier of Grief, pokojem, w którym stworzona jest iluzja nieskończoności z kryształowych żyrandoli.
Kusama, mimo swoich ukończonych 94 lat nie zwalnia tempa. Od października 2022 roku, w M+ w Hong Kongu, trwa, jedna z jej największych retrospektyw zatytułowana Yayoi Kusama: 1945 to Now. Na wystawie znajduje się również sekcja zatytułowana „Death”, w której pokazywana jest instalacja Death of a Nerve, którą Kusama zrobiła trzy lata po powrocie ze Stanów Zjednoczonych w 1976 roku i która odzwierciedla kruchość i wrażliwość jest stanu psychicznego z tamtego okresu. Jest niemym świadectwem jej załamania i wykończenia emocjonalnego, które było tak silne, że wręcz nieodczuwalne. Wszystkie nerwy były martwe. Nie było nic. Tylko pustka.
W jednym z ostatnich wywiadów Kusama powiedziała, że nie widzi zbytniej różnicy w pracach, które tworzyła kiedyś, a tymi, nad którymi pracuje obecnie, gdyż nigdy nie brakuje jej pomysłów. Sztuka pozwala mi zapomnieć o nadchodzącej śmierci – dodała.