Nie należy do malarzy łatwo rozpoznawalnych. Lecz jego znaczenie dla światowej sztuki XX wieku jest ogromne. Dla specjalistów czy znawców awangardy jest postacią, o której mówi się z wielkim szacunkiem. Musée d’Art Moderne de Paris pokazuje teraz retrospektywną wystawę prac Jeana Héliona, malarza i intelektualisty, którego twórczość stanowi przykład fascynującej kariery na scenie współczesnej sztuki.

Lecz mało kto pamięta, że Jean Hélion był jednym z pionierów abstrakcji, którą wprowadził do Ameryki w latach trzydziestych XX wieku.

Jean Hélion w swojej pracowni przy rue Michelet (1947)

Urodził się w Normandii w Couterne w 1904 roku. Tak naprawdę nazywał się wtedy Jean Bichier. Uczył się na farmaceutę, chciał zostać chemikiem. W końcu trafił do stolicy. Jean Hélion studiował architekturę w L’École nationale supérieure des arts décoratifs de Paris. Po krótkim pobycie na Montmartre w 1929 roku zaprzyjaźnił się z Théo van Doesburgiem i Pietem Mondrianem, a następnie, co w przypadku tych znajomości akurat zrozumiale, zwrócił się w stronę abstrakcji geometrycznej. Działał w tworzeniu kolektywu Abstraction-Création, który przecież zrzeszał najlepszych przedstawicieli sztuki abstrakcyjnej w okresie międzywojennym. Był przyjacielem Aleksandre Caldera, który spędził sporo czasu w Paryżu, a także Arpa, Giacomettiego, Maxa Ernsta, Marcela Duchampa i Victora Braunera.

Jean Hélion w swojej pracowni.

W listopadzie 1929 roku, odbyła się skromna wystawa jego pierwszych prac w Barcelonie. Jesienią poznał Théo van Doesburga, Otto Carlsunda i Léona Tutundjiana, z którymi założył grupę Art Concret, której manifest głosi: „Dzieło sztuki nie może czerpać nic z formalnej natury, ani ze zmysłowości czy sentymentalizmu”. Wszelkie inspiracje naturą zostały przez malarza odrzucone. I zdał sobie sprawę, że jego pragnieniem stało się stworzenia uniwersalnego języka, który każdy mógłby zrozumieć.

Jean Hélion, Composition (1939)

W 1929 roku zaczął pisać Carnets, bardzo osobiste refleksje na temat malarstwa, które kontynuował do 1984 roku. W jego przypadku stało się oczywiste, że zabrał się za teorię sztuki i filozofii. Był bowiem blisko z pisarzami swoich czasów, takimi jak Francis Ponge, Raymond Queneau, René Char czy André du Bouchet. Mieli wpływ na jego karierę artystyczną. René Char odegrał wielką rolę w kształtowaniu osobowości zarówno jego, jak także, innych malarzy tego czasu.

Pod wpływem van Doesburga grupa Art Concret przekształciła się z czasem w Abstraction-Création (z Arpem, Delaunayem, Herbinem, Kupką, Gleizesem, Valmierem i Tutundjianem. Hélion odbył podróż do ZSRR.  Zszokowany brakiem wolności swoich artystycznych i intelektualnych rozmówców i kolegów artystów z radzieckiej Rosji, zdystansował się od komunistycznej propagandy. Nie uległ presji francuskiej lewicy, która przez moment widziała w nim swojego głównego ilustratora.

Jean Hélion, Composition (1935)

W 1934 roku Jean Hélion przeprowadza się do Stanów Zjednoczonych i poślubia tam Jean Blair, Amerykankę z Wirginii. To początek jego częstych podróży pomiędzy Paryżem, a Stanami Zjednoczonymi. Galeria Pierre Loeb przy rue de Seine organizuje jego pierwszą indywidualną wystawę. Zdecydowanie zaprzyjaźnia się z Mondrianem, Arpem i Giacomettim i współredaguje pierwszy numer czasopisma Abstraction-Création, w którym publikuje swój artykuł.

Jean Hélion, Ile de France (1935), Tate Modern

Niespodziewanie dystansuje się od doktrynerów sztuki abstrakcyjnej: „wyższość natury polega na oferowaniu maksymalnej złożoności relacji. To właśnie w tym kierunku robię wielkie postępy”. Wyrzekł się formalizmu sztuki geometrycznej. „Praca jest postrzegana jako rozwijający się organizm. O ile to możliwe, wymyka się ona płótnu, tak jak wymyka się artyście”. Stał się wybitną postacią Galery of Living Art w Nowym Jorku: pierwszej amerykańskiej instytucji przed MOMA, poświęconej wielkim europejskim artystom, pierwszej połowy XX wieku.

Jean Hélion, Ile de France (1935), MoMa

Pierwsza indywidualna wystawa w Stanach Zjednoczonych przyniosła mu wielki sukces. Jego formy, które teraz nazywał figurami, rozdzieliły się i rozmnożyły, nabrały reliefu poprzez zmiany intensywności kolorów, zostały połączone muzycznym rytmem, stały się rzeźbiarskie i aluzyjnie – antropomorficzne. Zaczyna systematycznie analizować swoje nowe podejście do malarstwa, w swoich pismach. Pisze – im dalej idę, tym bardziej oczywisty staje się zew natury, moje myśli będą musiały stać się bardziej kompletne poprzez przedmioty i ciała. Wkrótce nastąpi przejście do nowej, naturalistycznej ery”.

 Bierze udział w licznych wystawach zbiorowych w Paryżu, Londynie i Nowym Jorku. Nadchodzi kolejny sukces wystawy w galerii Cahiers d’Art. Wynajmuje nowe studio w Wirginii i spędza zimę 1936/1937 w Nowym Jorku.

Jean Hélion, La Figure Tombée (1939), Centre Pompidou, Paryż.

 W 1939 roku powstaje jego ostatnia abstrakcyjna praca – La figure tombée, a jednocześnie jego pierwszy, figuratywny obraz – Au cycliste. W październiku tego roku, rozpoczyna serię męskich głów w kapeluszach, charakterystycznych w swojej silnie ustrukturyzowanej formie. Z precyzją ogłosił przyjacielowi, P.G. Bruguière, ewolucję swojego podejścia: „Dziesięć lat temu stworzyłem pierwszą grafikę uwolnioną od naturalnego obrazu. Mam 35 lat. I wciąż mam wiele czasu przed sobą na stworzenie wielkiego dzieła. Myślę, że przez kolejnych dziesięć lat będę patrzył, podziwiał i kochał życie wokół nas: przechodniów, domy, ogrody, sklepy, albo codzienne gesty. Następnie, kiedy opanuję środki malarskie i poczuję swobodę, jaką mam teraz w sztuce niefiguratywnej, rozpocznę kolejny okres, który przewidywałem od pewnego czasu. Przywrócę malarstwu jego moralną i dydaktyczną moc. Będę zajmował się dużymi scenami, które nie będą już tylko opisowe, ale znaczące, może, tak jak wielki Poussin.

Jean Hélion, Au Cycliste (1939)

 W 1939 roku jego obraz Figure tombée wyznaczył nowy etap w jego rozwoju jako wyjątkowe podejście do sztuki figuratywnej naznaczone uproszczeniem form i objętości. Był to początek postawy, która szła pod prąd artystom jego czasów i przyniosło mu niezrozumienie wśród wielu krytyków i jego kolegów.

W czasie, gdy wielu francuskich artystów schroniło się w Stanach Zjednoczonych i pomimo sławy, jaką tam zdobył, właśnie Jean Hélion zdecydował się wrócić do Francji, aby zaciągnąć się do wojska. W czerwcu 1940 roku, został wzięty do niewoli, następnie uwięziony w obozie na Pomorzu, a następnie w Szczecinie, gdzie służył jako tłumacz na statku więziennym. Uciekł 13 lutego 1942 roku, przedostał się przez Niemcy i wrócił do Paryża, a następnie wyjechał do Marsylii. Powrócił z fałszywym paszportem do Stanów Zjednoczonych w październiku tego samego roku, gdzie wygłosił kilka publicznych odczytów potępiających nazizm, co miało przekonać Roosevelta, że amerykańska interwencja w Europie jest konieczna. O swojej niewoli i brawurowej ucieczce napisał w znanej później książce They Shall not Have Me.

Jean Hélion, Luxembourg Gardens, Indian Summer (1960-61), The Met, Nowy Jork.

 W 1944 w Nowego Jorku, spotyka swoich francuskich, dawnych przyjaciół Mondriana, Ernsta, Caldera, Tanguy’ego, Légera, Seligmana, Ozenfanta, Bretona i André Massona, którzy schronili się w Stanach Zjednoczonych. Powstały wtedy jego liczne portrety, akty, martwe natury. Stworzył własną mitologię zaczerpniętą ze spektaklu ulicy. Serie Allumeurs, Fumeurs, Femmes aux cheveux jaunes, Salueurs, Promeneurs, Figures de pluie. Pierwsze „manekiny”. Mocne prace, zbudowane na jego abstrakcyjnym doświadczeniu. W 1946 roku wraca do Francji. Maluje akty w Cagnes-sur-mer. W listopadzie tego roku poślubia Pegeen Vail, córkę Peggy Guggenheim.

Rok później Hélion zaprezentował swoje figuratywne prace w Paryżu, gdzie nie wystawiał od 1938 roku. Bardzo słabo został przyjęty przez krytykę. Jedzie do Włoch, aby odreagować.

Jean Hélion, Grande mannequinerie (1951), Musée d’Art Moderne, Paryż.

Hélion stworzył dużą liczbę werystycznych aktów kobiecych, malował kolejno mężczyzn na ławkach. „Zawsze podziwiałem manekiny w witrynach sklepowych wykonujące gesty… Wydawały mi się odgrywać cały teatr za szybą, teatr elegancji i manier. Ich gesty były również rodzajem kaznodziejstwa. Społeczna konwencja manekinów, ich światowe pozy, kontrastowały z postaciami leżącymi na ulicy, nie przejmującymi się konwencjami, nie włóczęgami, jak czasem mówiono, ale poetami lub samym malarzem”.

Piękna metafora o bezdomności.

Jean Hélion, La Belle Etrusque (1948)

Począwszy od jesieni 1951 roku, maluje chryzantemy. Publiczność i większość krytyków źle go wtedy zrozumiała. Paryska scena artystyczna zwróciła się całkowicie ku abstrakcji. Martwe natury z tapinami, albo z dyniami czy chlebem. Zwykłe akty z życia. Liczne rysunki scen ulicznych i życia codziennego. Alegorie swoich czasów. Jego wystawy we Francji i za granicą, niestety ponownie zawodzą.

Hélion kontynuował eksplorację rzeczywistości: pelargonie, zawilce, pożółkłe liście kasztanowca, przedmioty skomponowane jako martwe natury, często umieszczane na cokole. „Na drewnianej świątyni bardzo zwyczajnego stołu ustawiłem okazałą dynię, rozerwaną, aby odsłonić cały skarb jej wnętrzności, pęki nasion, włókna, złocenia”.

Pocieszała go przyjaźń i szacunek Giacomettiego, Balthusa, Braunera i Francisa Ponge.

Jean Hélion, Still life with pitchers (1928)

Postanowił zaszyć się gdzieś daleko od zgiełku Paryża. Odkrył Belle-Île, gdzie kupił dom. Stworzył tam wiele studiów opartych na naturze. Ta bretońska wyspa zaczarowała już wcześniej wielu artystów czy pisarzy. Hélion odnalazł na niej swoje miejsce na ziemi.

 Znowu pojechał do Włoch, aby odkryć na nowo Masaccia. Hélion maluje wtedy vanitas, w których czaszki stoją obok znanych przedmiotów. „Nic makabrycznego, poczucie architektury, jądra minerału, zwykłego i wspaniałego przedmiotu, który przetrwa jeszcze przez długi czas”. Akty w studio, znowu dynie. I …rozstaje się z Peggeen.

Jean Hélion, Roofs (1958), The Met, Nowy Jork.

 Kilka lat później kupuje posiadłość w Bigeonnette, niedaleko Chartres, gdzie ma też studio. Ale nie opuszcza swojej wyspy. Kontynuuje malowanie na Belle-Île w okresie letnim. Zaczyna używać akryli. Po powrocie do Paryża, po raz kolejny jest zdumiony spektaklem ulic tego miasta. „Marzę o Kaplicy Sykstyńskiej w dzisiejszych kostiumach i formach”. W 1963 roku ucieleśnia swoje marzenie o alegorii i codziennej mitologii w Rzeźnikach. W Les Halles odnajduje „nośniki mięsa”, hieratyczne postacie: oto siedzący mężczyzna, flecista lub gitarzysta. Tworzy własną mitologię ulicy.

Jean Hélion, Les Halles (1969)

Przyjaźnił się z dwoma młodymi malarzami. To Gilles Aillaud i Eduardo Arroyo. To dzięki nim Hélion zainteresował się cyrkiem, „miejscem, w którym zwykli ludzie robią niezwykłe rzeczy”, a następnie wydarzeniami Maja ‘68, których był świadkiem, tworząc tryptyk „Choses vues en Mai”, „Théâtre de Mai 68” i „Conciliabules de Mars”. Malował również wejścia i wyjścia z metra.

 W roku 1970 odbyła się wreszcie retrospektywa jego w Galeries Nationales du Grand Palais, zorganizowana przez Daniela Abadie. Rok później zdiagnozowano u niego chorobę oczu. Cukrzyca i jaskra zaczęły siać spustoszenie.

Jean Hélion, Nature morte à la citrouille (1952)

Niespodziewanie Hélion odnajduje w sobie pasję do kapusty, którą odkrywa w Bigeonnette. „Jacqueline przyszła do studia z kapustą przyciśniętą do piersi. Była tak piękna, że natychmiast ją wkleiłem. Każda kapusta wydaje mi się wysublimowaną naturalną abstrakcją, w której liść po liściu, od jednej kapusty do drugiej, rozgrywa się ta pieśń, ta długa fraza, która mnie prześladuje”. Jacqueline to jego nowa partnerka, z którą zamieszkał w Bigeonnette.

Rozpoczął w tym czasie dwunastoletnią współpracę z właścicielem paryskiej galerii Kartem Flinkerem, który udzielił mu wsparcia, przekonany o wyjątkowej wartości jego prac w czasach, gdy niewielu ludzi w niego jeszcze wierzyło.

Jean Hélion, Les homards (1975)

Artysta wykorzystuje pełnię swoich możliwości: homary i sprzedawcy ryb, akty z papugą, 11 listopada, skrzynki na książki na nabrzeżach Paryża. „Temat ukrzyżowania czy anty ukrzyżowania nawiedza sagę o homarze. Kalwaria Plougansten. Humor Pantalonnades i Jambages. Toalety w Paryżu. Suites pucières. Trzej malarze niosący swoje sztalugi przywołują temat ukrzyżowania. „Mity są wpisane w nas tak głęboko, że pod każdym naszym gestem, czy to znanym, czy niezwykłym, kryje się jeden, wyrażający siebie”.

Jean Hélion, L’Homme Au front Rouge (1946)

Jego wzrok nadal się pogarszał. Temat snów wysunął się na pierwszy plan, umożliwiając mu ujawnienie prawdy kryjącej się za pozorami i nadanie im nowego życia. Postacie z lat 40. nabrały nowych kolorów: „Malowałem na czerwono majtki, które nie były majtkami, a na fioletowo kobiety, które były nagie, ponieważ to był mój dobry nastrój, to był mój sposób śpiewania o szczęściu obojga”. Beethoven skomponował swoją najbardziej śmiałą muzykę pod koniec życia, kiedy był głuchy. W ten sam sposób Hélion, w podeszłym wieku i z bardzo osłabionym wzrokiem, malował z pewnością kogoś, kto dużo patrzył i myślał, zawsze sprawiając, że wyobrażone i widziane zbiegały się. Jego twórczość karmiła się pamięcią, przemyśleniami, zadumą nad minionym życiem i potrzebą artystycznej oceny swojej pracy, której spójność niewielu współczesnych było w stanie dostrzec.

Jean Hélion, Sans titre, (1938)

Duże płótna, gwasze i rysunki, w których śmiałość kolorów i kształtów nie jest przypadkowa. Abstrakcja przenika się z figuracją. „To poprzez malowanie przedmiotów najlepiej wyrażam abstrakcję – tutaj uważaną za duszę świata. Kompozycje są złożone. Postacie i przedmioty były enigmatyczne. W październiku to, co pozostało z jego wizji, nagle się załamało. Kiedy musiał przestać malować, dyktował krytyczne komentarze na temat swoich niedokończonych obrazów, zachowanych w Bigeonnette. Po tym „Wspomnieniu z żółtego pokoju” następują trzy zeszyty o jego dzieciństwie i pierwszych spotkaniach, kiedy zaczął malować.

Jean Hélion, La Sortie de métro, 1969

W 1987 roku wrócił do Paryża, gdzie zamieszkał rue Michelet. Zdążył jeszcze mieć wystawę indywidualną w Fundacji Peggy Gouggenheim w Wenecji. Starał się pomimo ślepoty odwiedzać ważne wystawy, nie oglądając ich i tylko dzięki Jacqueline, która opisywała mu obrazy, mógł cieszyć się obecnością.

Zmarł w Paryżu w październiku 1987 roku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj