Pierwszym malarzem, który za swojego życia miał wystawę w paryskim Musée National d’ Art Moderne był Pierre Soulages. Była to wystawa retrospektywna i miała miejsce pomiędzy 22 marca, a 21 maja 1967 roku. Jest taka anegdota, jak to André Malraux, podszedł wtedy do artysty i spytał: może pan wie, czy jest coś bardziej czarnego od czarnego? Soulages nie odpowiedział na to pytanie. Być może krępowała go osobowość Malraux, a może był nadto skromny.

Pierre Soulages i Emmanuel Macron, Louvre 24 grudnia 2019, ArtnetNews

André Malraux po swojej śmierci miał pogrzeb narodowy. Jego zasługi dla francuskiej kultury są bezsporne. 2 listopada 2022 roku Pierre Soulages został pożegnany przez prezydenta Francji na dziedzińcu Luwru, gdzie święcił swój wielki triumf na stulecie urodzin w grudniu 2019 roku. 

Wcześniej, tego pośmiertnego zaszczytu, doznali tylko dwaj wielcy artyści: Georges Braque (w 1963) i Le Corbusier (w 1965). Les Hommages Nationaux. Tylko Francuzów stać na taki gest wobec swoich artystów. 

Luwr, 2 listopad 2022, Hommage national à Pierre Soulages

Soulages zmarł w wieku 102 lat. Był świadkiem w zasadzie wszystkiego, co w sztuce współczesnej się wydarzyło. Był uczestnikiem tego wielkiego procesu, który w powojennym malarstwie odmienił jego oblicze. Tylko jedna osoba, podobnie jak On, patrzyła na zmieniający się świat, na kipiący tygiel awangardy, na rodzące się i umierające artystyczne przygody. Na trwałość i nietrwałość. Na mijający czas. Ta osoba to Tōkō Shinoda. Zmarła w wieku 107 lat, przeszła do legendy sztuki jako cicha i samotna w swym zmaganiu abstrakcjonistka i wielka dama, współczesnej japońskiej kultury.

Soulages urodził się 24 grudnia 1919 roku w Rodez. To niewielkie miasto, znajduje się godzinę drogi od Tuluzy. Jest to stolica departamentu Aveyron słynąca z wysmakowanej gastronomii i starodawnych automobili. Właśnie konstruowaniem samochodów zajmował się wtedy ojciec przyszłego malarza. Soulages przyszedł na świat we własnym domu, przy 4 rue Combarel. W jego życiu adresów było znacznie więcej. Z Rodez wyjechał na zawsze, lecz to miasto szczególnie traktował, tu mieści się przecież jego muzeum, w którym znajduje się ogromna kolekcja prac artysty, a w którym odbywają się także wystawy innych, a jemu szczególnie bliskich. W ostatnim czasie pojawili się tam Yves Klein w niebieskich, czerwonych i czarnych monochromach, Férnand Leger, a także Philippe Geluck. 

Soulages miał siostrę Antoinette, która została później profesorem filozofii.

Kiedy Pierre miał sześć lat, zaczął rysować …tuszem. Któregoś dnia narysował na papierze kilka czarnych kresek, ktoś jego zapytał: co to jest? On odpowiedział, że śnieg. 

Rodez było wtedy miastem bardzo żywym, pełnym malarzy, rzeźbiarzy, garncarzy i różnych rzemieślników. Niektórzy z nich pracowali wprost na ulicy, a mały Pierre, bez przerwy wśród nich się kręcił. Znał też potężne menhiry, stojące przy Musée Fenaille. Kiedy miał dziesięć lat pojechał po raz pierwszy, podczas wycieczki szkolnej do opactwa w Conques, które wiele lat później stanie się częścią jego osobistej historii i miejscem jednego z najważniejszych projektów we francuskiej sztuce współczesnej. 

W kolekcji muzeum w Rodez znajduje się obraz z 1934 roku, pejzaż o niewielkich wymiarach. Najstarszy z dostępnych publicznie. Namalował go mając 15 lat. Soulages opowiadał, że był wtedy pod wpływem dwóch malarzy: Claude Lorrain i Rembrandta. 

Wkrótce zobaczył gdzieś, czarno-białe reprodukcje van Gogha. Wtedy nie wiedział, że malarz z Auvers-sur-Oise używał intensywnie żółtego i błękitu. Zdefiniował nawet kolor żółty. Zobaczył w nim jedynie czerń i szarości. 

Wybuchła wojna domowa w Hiszpanii. Obok Rodez znajdował się obóz dla uchodźców. Soulages często tam się zakradał i rysował. Szkicował ludzi, drut kolczasty, pagórki wokół baraków.

Po maturze wyjechał do Paryża. Za radą swojego profesora rysunku w liceum, zapisał się do atelier René Jaudon przy rue de la Tombe- Issoire. Wiele lat później, podczas wspomnianej wystawy w Musée National d’Art Moderne, właśnie Jaudon przyznał otwarcie w wywiadzie prasowym: „jestem szczęśliwy, że to w mojej pracowni narodził się jeden z największych malarzy XX wieku. Ten szczeniak już wtedy, kiedy zbiegał z piętra z moimi odbitkami litho, nie mógł uprawiać pretensjonalnego malarstwa. Zapowiadał się na dobrego kolorystę, a tu proszę…”

W 1939 roku zobaczył u Paula Rosenberga dwie wystawy: martwe natury Pabla Picassa i kolekcję Paula Cézanne, przy okazji stulecia urodzin tego ostatniego. Na wystawy do Paula Rosenberga chadzał bardzo często Francis Bacon, starszy od Soulagesa o 10 lat i który regularnie wtedy przyjeżdżał do Francji. Dla Brytyjczyka był to pierwszy i najważniejszy krok w drodze do malowania, dla Francuza lekcja domowa. Pomimo ogromnego talentu i zainteresowania malarstwem, nie był jednak gotowy do ostatecznych wyborów życiowych. We wrześniu 1939 roku zapisał się zatem na kurs pilota. Odbył go na dwupłatowcu Caudron-Luciole. 

Świat wszedł właśnie w etap wojny. Z jej początkiem Soulages powrócił do Rodez i zaczął pracować w Musée Fenaille jako pomocnik przy wykopaliskach archeologicznych niedaleko Montrozier. Został jednak zmobilizowany i wysłany do Bordeaux. Nie walczył na froncie, sprawiła to szybka kapitulacja Francji. Soulages przeniósł się teraz do Montpellier, gdzie zapisał się do szkoły artystycznej. Wrócił do malowania. Tamta część Francji nie była pod okupacją, życie artystyczne trwało, można było wystawiać, planować dalsze życie zawodowe.

Pierre Soulages pokazał się – po raz pierwszy publicznie – w foyer teatru miejskiego w Montpellier. Były to dwa obrazy przedstawiające Pont-Neuf, które namalował będąc w Paryżu (1938). Na publiczną aukcję trafią kilka dekad później, czyniąc wielkie zainteresowanie tą, zagubioną w czerniach, początkową i nieśmiałą drogą artysty

W 1941 roku poznaje w szkole Colette Llaurens, z którą bierze rok później ślub. 

Colette Llaurens i Pierre Soulages,National Portrait Gallery London

Poznaje Josepha Delteil, pisarza, przyjaciela Chagalla, Picassa, Delaunay. Para zamieszkuje w domu Delteil’a. Jego żona była Amerykanką poznaną przy okazji La Revue Nègre, gdzie występowała Joséphine Baker. Delteil, znany ze swej książki o Joannie d’Arc opuścił Paryż na skutek choroby i postanowił zamieszkać na południu Francji. Soulages chłonie literaturę. Czyta Villona, Ronsarda, Aubigné, Baudelaire, Mallarmé, Rimbaud i oczywiście Apollinaire, a z jemu bardziej współczesnych René Char. W księgarni miejskiej trafia na wydanie niemieckiego magazynu „Signal” z artykułem o „sztuce zdegenerowanej.” Zobaczy wtedy Pieta Mondriana, Maxa Ernsta, Fernanda Légera, André Masson. 

Osobiście poznaje Sonię Delaunay w domu Delteil’a.

Zmobilizowany powtórnie w 1944 roku. Przybywa do Tuluzy. Tam ogląda impresjonistów, zapamięta szczególnie Berthe Morisot. I tym razem także nie trafił na front. Wojna się skończyła. Świat wrócił do normalności. 

Ojciec Colette zaproponował mu posadę w swojej firmie importowej z siedzibą w Sète. Lecz Soulages zdecydował o swoim losie. W marcu 1946 roku wraca powtórnie do Paryża. Zamieszkują w Courbevoie przy Saint- Saëns. Tam rozpoczęła się jego przygoda z papierami i węglem drzewnym. Caroline Delteil poznaje go z Calderem. 

Otwiera się Salon Jesienny. Komisja odrzuca obraz Soulagesa. To daje mu moralne prawo do pojawienia się na Salonie Odrzuconych. 11 października pokazuje tam trzy obrazy. Hans Hartung powie wtedy do krytyka i literata Michela Ragon: popatrz na niego i zapamiętaj!

CAMERA PRESS/Yousuf Karsh Copyright- © Estate of Yousuf Karsh.jpeg
CAMERA PRESS/Yousuf Karsh Copyright- © Estate of Yousuf Karsh.jpeg

Ragon, po latach napisze biograficzną książkę artysty. Wspomina w niej, że weteran dadaistów, stary Francis Picabia, wygramolił się ze swego mieszkania i poszedł na Salon. Miał tam powiedzieć, że Soulages to, „najlepsza rzecz” jaką tam zobaczył. 

Spotkanie z Hartungiem było początkiem ich wieloletniej przyjaźni. Na wystawie był też obecny Pierre Schneider. 

Jakiś czas później Christine Boumeester przedstawiła w Galerie René Drouin Soulagesa Picabii. Stary wyga miał rzec: „…z uwagi na pański młody wiek, nie traktuję pana jak wroga. Wręcz odwrotnie…” Tak rozpoczęła się wielka kariera Soulagesa. Stał się artystą, o którym już wkrótce zacznie mówić cały świat. 

Para przeniosła się do Paryża i zamieszkała przy rue Schoelcher na Montparnasse. Pierre i Colette Soulages mieszkali na Montparnasse dwadzieścia lat. Było to miejsce tętniące życiem, choć natura artysty była odmienna od tych, których przyniosła wcześniejsza legenda tej dzielnicy. Lata Montparnasse, pełne wigoru Foujity czy Rivery minęły bezpowrotnie. Bar Libiona zbankrutował, a artyści z La Rotonde zniknęli. Foujita wyjechał do Japonii, Picasso na południe, La Ruche upadła. Modigliani stał się anegdotą, a Soutine nie do odnalezienia bez lupy na cmentarzu Montparnasse.

Zaprzyjaźnia się z rodzicami Yvesa Kleina, też artystami. Tworzą grupę towarzyską. Grupa przyjaciół: Marie Raymond, Fred Klein, Yves Klein, Gérard Schneider, Jean-Michel Atlan, César, Félix Del Marle, Hans Hartung, Roberta González. Oni wszyscy staną się niebawem sławni i bardzo aktywni. Do nich będzie należał świat.

Soulages ma 28 lat. W jego pracowni pojawia się James Johnson Sweeney z Museum of Modern Art. Napisze Soulages do Hartunga: „po raz pierwszy w moim życiu pojawia się kurator z wielkiego muzeum, i to od razu z Ameryki”.

Wystawy, w których brał udział zmuszały go do tempa, do którego nie przywykł. Świat patrzył na niego jak na ikonę. Po wystawie w Galerie Lydia Conti, wtedy jednej z najważniejszych dla młodej francuskiej awangardy ktoś napisał: „ciemne i szorstkie obrazy, kierują nas zaskakująco w ciepłe i naturalne akordy światła oraz ponad wszystko w rodzaj humanizmu. Bo tak trzeba postrzegać malarstwo Soulagesa. To abstrakcja najbardziej na dziś i w dodatku jedyna, w której dostrzegamy coś więcej niż tylko pojedynek barw lub formy”.

Wystawa w Nowym Jorku dla praktycznego debiutanta odbyła się w 1949 roku, ale kolejne lata to praktyczna seria wielu pokazów, odkryć i eksperymentów. Soulages jest na fali. Wtedy pojawiła się Japonia.

Aby zrozumieć japoński „ślad” na jego twórczości, trzeba przeskoczyć w czasie. Kiedy Pierre Soulages skończył 100 lat, otrzymał z rąk cesarza Naruhito Order Wschodzącego Słońca. To było wyróżnienie niezwykłe.

Pierwszym Francuzem, który otrzymał ten order był Jules Brunet, oficer artylerii, który w roku 1868 walczył pod Toba-Fushimi, a później w siłach armii Republiki Ezo. Walczył także w słynnej bitwie w zatoce Hokodate, która definitywnie zakończyła erę starej Japonii. Życie Bruneta stało się inspiracją dla scenarzysty Ostatniego Samuraja, filmu, który pokazywał losy amerykańskiego oficera szkolącego żołnierzy armii cesarza Meiji. W rzeczywistości, na mocy umowy pomiędzy Shogunem, a Cesarzem Napoleonem III, grupa specjalistów od sztuki wojennej wyjechała do Japonii, aby nauczyć fachu bitewnego wojskową kadrę namiestnika Japonii z zamku w Osace. W międzyczasie wybuchły konflikty i niektórzy oficerowie francuscy opowiedzieli się po stronie shoguna. Bitwa pod Toba-Fushimi zamknęła erę Edō. Shogun Yoshinobu został obalony. Nastała era Meiji, ale nim się to stało, na Hokkaido powstała wolna republika. Stworzył ją admirał Enomoto Takeaki. Brunet opowiedział się po stronie przegranych, walczył honorowo do samego końca Edō. Kiedy powrócił do Francji, Le Figaro okrzyknął go bohaterem narodowym. O Japonii mówiono we Francji głośno, zapraszano rekrutów do szkolenia, a Francuzi zbudowali Japończykom nawet port wojenny w Yokosuka. Brunet stał się powtórnie bohaterem narodowym, kiedy trafił do niewoli w Metzu, podczas wojny pruskiej. Dostał Legię Honorową za stłumienie Komuny Paryskiej. Kiedy amerykański dziennikarz przeprowadzał z nim wiele lat później, wywiad do gazety, zwrócił uwagę na samurajski miecz i zbroję w gabinecie generała. Bo Jules Brunet z czasem stał się generałem. W końcu ambasador Japonii przekazał mu list od cesarza Meiji, w którym władca pisał, że dawne winy zostaną mu zapomniane, a liczy się tylko to, że Francuz sławił Japonię po całym świecie. Albowiem Order Wschodzącego Słońca otrzymują tylko Ci, którzy przyczyniają się do propagowania jej kultury.

Pierre Soulages, pojechał pierwszy raz do Japonii zaraz po Nowym Roku 1958 roku. Podróż odbył w towarzystwie swojej żony i kolegi, wybitnego malarza Zao Wou-Ki. W Japonii spędzili trzy tygodnie. Trasa ich przygody wiodła przez Tokio, Kyoto i Nara. Yasuhide Shimbata napisał artykuł o tej podróży. To ten sam Shimbata, który opisał japońską kolekcję dzieł sztuki Georgesa Clemenceau, jednej wszak z największych postaci współczesnej Francji.

Soulages był znany w Japonii już od 1951 roku, kiedy jego obrazy pojawiły się na pierwszym Salonie Majowym. Stało się to za sprawą Michela Tapié, ikony francuskiej krytyki artystycznej. Tapié sprowadził do Japonii obrazy Soulagesa, Wolsa, Hartunga i przede wszystkim Georgesa Mathieu, który pojawił się także osobiście w Osace oraz zainspirował w jakimś sensie ruch młodej awangardy, której twarzami byli członkowie grupy GUTAI. Grupa japońskich badaczy sztuki, filozofów i krytyków w tym Tsutomu Iijima, Itsuji Yoshikawa dostrzegła w malarstwie Soulagesa ślad kaligrafii, ducha japońskiej estetyki wiodącej ku przeszłości.

W japońskiej poezji znajdujemy, pewien szczególny wiersz, uznany za absolutne arcydzieło, bo dający opis tego, co niewidoczne. Chodzi o górę Fuji, a jej niewidzialność opisał sławny Bashō. Góra została spowita mgłą, utonęła w odchodzącym świetle, zakrył ją mrok, lecz Bashō dostrzegł właśnie wtedy jej kojące i zmysłowe piękno. Opisał ją tak, jak tylko światło można opisać, choć pozornie już go nie było.

Opisać światło…

Pierre Soulages malował czerń choć mawiał, że maluje wyłącznie światło.

Obrazy Soulagesa powinno się oglądać w mroku. Wtedy czerń na obrazach wabi wszystkimi kolorami, pulsuje, wydobywa światło.

Soulages, a było to pod koniec lat siedemdziesiątych, miał powiedzieć w ślad za Van Goghiem: co to za cudowne piękno – czerń, podczas gdy mistrz z Oise krzyknął naonczas: żółty – ah, co za piękny kolor.

Czarny. Niełatwo z czerni wydobyć inne kolory, a także światło. Potrafią tak malować tylko najwięksi mistrzowie.

Tak samo jak w Haiku. W przypadku tej poezji mamy do czynienia zawsze z tym samym: naturą i zdarzeniami naturalnymi, a my, znajdujemy się w centrum rzeczywistości empirycznej. Jesteśmy w środku natury. Dlatego nie możemy jej opisać w inny sposób. Tak jak rzekę Kiyotaki, niedaleko Arashiyama. Pamiętamy ten wiersz poety Bashō:

Nurt Kiyotaki/Na fale padły świeże/Igły sosnowe

Rzeka i jej nurt. Symbol przemijania. Czym jest czerń z definicji? U Michela Pastoureau, najpierw była Ciemność przed Stworzeniem. Potem czerń symbolizowała wszelakie zło, diabła, siedlisko piekła. Lecz Pastoureau także dowodzi, że paleta czerni biegnie od ohydy po melancholię, wreszcie od pokory po elegancję. I tak jak czerń stała się kodem, etykietą w modzie, tak szarość, jako jej cząstka, stała się symbolem poetów.

W malarstwie czerń była albo kolorem podstawowym, albo zabawą, jak u Gauguina, który nadał jej nowe brzmienie. Ale to właśnie Pierre Soulages stworzył coś nowego, zdefiniował czerń odrębnie. Wymyślił l’outrenoir, a zatem wyszedł poza czerń, choć w niej pozostał.

I to dostrzegli w jego malarstwie Japończycy.

Soulages był świadom tego wszystkiego. Był świadkiem zdarzeń, które znamy tylko z literatury. Kiedy przybył do Paryża w wieku 27 lat, był to czas wielkiego osadnictwa awangardy. Surrealiści sprzątali po wojnie, Jean Dubuffet spotkał Michela Tapié, a Mathieu, młodszy od niego o dwa lata, po raz pierwszy pojawił się na Salonie w stolicy Francji. Napisał wtedy: …malarstwo nie musi przekazywać jakiegoś sensu, ale jest robione zawsze z sensem, świadomością i racją.

Tylko raz Soulages przyznał, że podziwia innego malarza. To Robert Ryman.

Od początku, kiedy pojawił się w Galerie Lydia Conti adorowano tylko jego. Tak jest do dziś i pewnie pozostanie na wieki.

Termin „Infomel“, został przypisany Francuzowi, wkrótce po wystawie, którą zorganizował wspomniany francuski krytyk sztuki Michel Tapié. Chodziło o znaczenie „braku formy“, w dużej mierze odnosiło się do malarstwa Pierre Soulagesa. Głębokie, poplątane ze sobą skontrastowane plamy stały się dla tego francuskiego malarza znakiem. Różnicował je fakturą, nadawał tony niebieskie, czerwone i czarne, starając się z tej głębi wydobywać harmonię, jak w japońskiej kaligrafii, gdzie liczy się najpierw gest, a dopiero potem kształt. O ile Tapié wygłosił bojowe orędzie przeciwko abstrakcji geometrycznej, tak taszyzm był pojęciem poniekąd ironicznym.

Ale w tym przypadku, raczej nigdy nie chodziło o grę, rodzaj spektaklu, czy nawet manifestacji. Soulages od zawsze był poetą.

Pierre Soulages, Opera Gallery

Michel Ragon opublikował w 1956 roku powieść, w której Soulages, Atlan, Menassier pojawiają się pod swoimi nazwiskami jako bohaterowie. W tym samym czasie odbyła się wielka ekspozycja w Marsylii, gdzie obok Soulagesa pojawią się Yves Klein i Kumi Sugai.

Pierwszą biografię pisze jednak Hubert Juin, poeta i eseista, laureat Prix Goncourt za biografię Edmonda Charlesa – Roux.

Nie wszyscy są zachwyceni. Pojawiają się głosy polemiczne, że w relacjach Soulages – Kline ten drugi jest profetyczny, a Francuz zaledwie naśladowcą.

Soulages zjawia się teraz jak fala tsunami, niemal wszędzie. Na Documenta II w Kassel z sześcioma obrazami, w Salomon Guggenheim Museum z trzema. To za sprawą Jamesa Johnsona Sweeneya, którego wspomniana wizyta przed laty owocowała sukcesami Soulagesa za oceanem.

 A zatem mamy do czynienia z wielkim zjawiskiem w sztuce. Jego obrazy przygniatają, powodują obsesję u początkujących artystów, Soulages budzi ich kompleksy.

W 1963 powstaje pierwszy film o artyście. Rok później pojawia się w Tate na wystawie pod znaczącym tytułem Painting and sculpture of a Decade.

Donald Judd, którego nie trzeba nikomu przedstawiać, powie dwa słowa zamiast rekomendacji: „trzeba mnie reanimować po obejrzeniu obrazów Soulagesa”. Miało to miejsce po wystawie w Kootz Gallery.

W magazynie Art International Jean Cassou napisze, że jest artystą budzącym polemiki, ale bez wątpienia jest typem urodzonym dla abstrakcji. On, a także Victor Pasmore, Ellsworth Kelly i Antonio Saura zostali uznani za najciekawsze zjawiska sztuki XX wieku przez Fundację Carnegie w Pittsburgu, która tych artystów odpowiednio nagrodziła.

Przeprowadza się ze swoimi obrazami na rue Galande, stary paryski trakt, który niegdyś łączył Lutecię z Rzymem. Odwiedza go tam wiele wpływowych osób dla francuskiej kultury. Najpierw poznaje Michaux, a potem wpada Léopold Senghor, eseista i literat, pierwszy prezydent niepodległego Senegalu, który zapisał: „kiedy zobaczyłem pierwsze obrazy, doznałem autentycznego szoku. Poczułem ostry ścisk żołądka, dokładnie taki sam, jakby trafił mnie bokser”.

France, Sète, February 1998
Portrait of Pierre Soulages, French painter.
France, Sète, février 1998
Portrait de Pierre Soulages, peintre français.
Gérard Rondeau / Agence VU

André Malraux zaproponował wystawę, która stała się początkiem oficjalnych ekspozycji dla Soulagesa. Ale wtedy miał być to pokaz zbiorowy w Grand Palais. Mieli w niej wziąć udział: Sonia Delaunay, Manessier, Hartung, Magnelli, Polliakoff, Jean-Paul Riopelle, Sam Francis. Ale do niej nie doszło z powodu różnicy zdań artystów i ministra kultury Francji. Nie zmieniło to faktu, że Soulages pojawiał się corocznie w kilku znaczących pokazach indywidualnych i zbiorowych, reprezentując także Francję poza jej granicami. To choćby dzięki wspomnianej przyjaźni prezydenta Senegalu, odbyła się w Dakarze retrospektywa z pokazem 34 obrazów i wielu litografii. Wystawie patronował także prezydent Francji Valéry Giscard d’Estaing.

W 1976 Pierre Soulages zaprojektował etykietkę do butelek Pauillac Château Mouton-Rothschild. Ciekawostką jest fakt, że do tego wina zaprojektował również etykietkę brytyjski malarz Francis Bacon.

Soulages otrzymuje nagrodę Rembrandta i pokazuje swoje obrazy na głośniej wystawie Paris – New York w Centrum Pompidou. I zgodnie z przewidywaniami przychodzi wystawa indywidualna z CP: Soulages – peintures récentes.

Pierre i Colette mieszkają już wtedy w Sète, urokliwym miasteczku nad brzegiem Morza Śródziemnego. Kupili od rodziny miejscowego handlowca dom, zrujnowany po zniszczeniach wojennych, a następnie zaprojektowali na nowo. Inspiracją był Frank Lloyd Wright, ale Soulages potraktował bryły budynku jak rasowy abstrakcjonista, wykorzystując przestrzeń ogrodu, naturalny krajobraz, panoramę morską, wkomponowując w te elementy szarą bryłę. Dom przywodzi na myśl projekty Andō Tadao z jego minimalizmem Lee Ufana. To oczywiście pewien zbieg okoliczności, lecz daje dużo do myślenia o estetyce Soulagesa, który tak mocno przyciąga Japończyków ze swoją prostotą i łączenia kaligrafii z gestem. W Japonii miał wystawę w 1984 roku (Seibu Museum), która przyniosła wiele pochlebnych recenzji, ale też dyskusję na temat jego dalszej obecności w malarstwie po erze GUTAI.

Kolejne wystawy odbywają się w Kassel, Seulu, Münster, Wiedniu. Stał się częścią pojęcia kulturowego MADE IN FRANCE, które objęło takie osobowości jak: Bernard Buffet, François Truffaut, Alain Resnais, Brigitte Bardot, Niki de Saint-Phalle.

W Kyoto odwiedza Muzeum Miho w towarzystwie słynnego architekta, twórcę piramidy przed Luwrem Ieoh Ming Pei. To japońskie muzeum również zaprojektował ten chiński wizjoner, zmarły w 2019 roku, a zatem podobnie jak Soulages należący do wyjątkowego klubu stuletnich artystów (Mingh Pei zmarł w wieku 102 lat).

Kilka lat wcześniej odbyła się publiczna dyskusja nad decyzją powierzenia malarzowi wykonania witraży w średniowiecznym opactwie w Conques. Soulages otrzymał propozycję z rąk ministra kultury, choć ogromny wpływ na tę decyzję miał mer Rodez. W dyskusji chodziło o nowy format adaptacji projektów abstrakcyjnych we wnętrzu kościoła Sainte-Foy. Soulages wykonał witraże w 95 oknach, dając przy tym nowe życie romańskiej architekturze, z niespotykaną tam dotąd, grą światła i kolorów. Bowiem czarno – białe witraże Soulagesa weszły w interakcję z naturalnym światłem i blaskiem słońca, czyniąc nową przestrzeń, nie tylko w sposób rzeczywisty, ale na płaszczyźnie estetycznej.

W 2005 roku otwarto muzeum w Rodez w całości poświęcone artyście. Kolekcję stworzył sam Soulages. To wiele obrazów z różnych okresów, a także projekty do opactwa w Conques. W tym czasie otwierano kolejne wystawy artysty w Chicago, Tokyo, Mexico City, po raz wtóry w Centre Pompidou.

I przyszedł ten dzień. 24 grudnia 2019 roku. Prezydent Francji Emmanuel Macron przyjął malarza w zakamarkach magazynów Luwru, obaj usiedli na składanych krzesłach i rozmawiali przez dwie godziny w cztery oczy. Minęło dokładnie sto lat od dnia, w którym Pierre Soulages otworzył oczy.

Zamknął je w szpitalu w Nîmes około godziny 23. Był 26 października 2022 roku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj