Przypomina on trochę Johannesa Vermeera, dla którego malowanie było także zajęciem bardziej hobbistycznym niż zawodowym. Oczywiście powód, dla którego król Charles III nigdy nie został profesjonalnym malarzem jest analogiczny do sytuacji kobiet artystek. Dlaczego do historii sztuki przeszło tak mało kobiet? Malarstwo było i jest bowiem zawodem. Rzemiosłem wręcz, którego uczy się w szkołach, a następnie szlifuje w pracowniach znanych artystów. Kobiety z wyższych sfer, nie mogły parać się żadnym rzemiosłem, mogły co najwyżej w zaciszu swojego domu haftować, pisać pamiętniki albo właśnie malować.

Krół Charles III (ówczesny Książę Walii) podczas malowania (1994), Klosters, Szwajcaria. Fot. JULIAN PARKER

Ich rówieśniczki z niższych stanów, miały ręce zajęte praniem, gotowaniem lub niańczeniem usmarkanych dzieci. Z Królem Charlesem jest podobnie – z racji swojego urodzenia, może malować jedynie w zaciszu swoich komnat, na wakacjach lub podczas podróży służbowych, jak miało to miejsce w Hong Kongu w latach 80-tych. Mimo to, jest on jest jednym z najlepiej sprzedających się współczesnych brytyjskich artystów.

Charles III ( ówczesny Książę Walii), „Glen Callater”, Szkocja

Jego obrazy, niczym prace Warhola, są wykorzystywane również w celach komercyjnych. Kiedy w 1988 roku, odwiedził on szwajcarski kurort Klosters, gdzie nie tylko jeździł na nartach, ale także malował, dziewięć lat później miasto wykorzystało jego akwarelę, umieszczając ją na karnecie narciarskim.

Karta narciarska z 1997 roku, na której umieszczono akwarelę Charlesa III (ówczesnego Księcia Walii) przedstawiającą Klosters. Fot. Tim Graham Photo Library.

Charles III zaczął interesować się sztuką, a zwłaszcza akwarelami bardzo wcześnie. Malarstwa uczył się najpierw pod kierunkiem Roberta Waddella, nauczyciela w szkole Gordonstoun w Szkocji, do której uczęszczał, a następnie pobierał lekcje u dwóch wybitnych brytyjskich artystów – Edwarda Seago oraz Johna Nappera. Ten pierwszy zapatrzony w Gainsbourgha, Constable’a oraz Munningsa urzekł późniejszego Monarchę, niezwykłą zdolnością do przekazania atmosfery, której nie sposób uchwycić w żaden inny sposób, jak tylko poprzez akwarelę.

Natomiast John Napper, w którego malarstwie widoczne jest echo rozmytego światła, tak dobrze znanego u Turnera czy Whistlera, ujął Charlesa III swoją interpretacją klasycznych scen mitologicznych, a także prostotą martwej natury, do której namalowania służyły mu jego własne przedmioty. Swoje pierwsze kroki w malarstwie, tak wspominał w jednym z wywiadów: „Patrząc teraz z perspektywy na te, pierwsze szkice widzę, jak były słabe. Ale nieistotne. Najważniejszą kwestią w malowaniu jest to, że można dokonywać swojej własnej interpretacji tego, co się widzi. Malowanie zobowiązuje do tego, aby usiąść i bacznie obserwować wybrane rzeczy. W ten sposób można odkryć o wiele więcej niż biorąc do ręki aparat i robiąc zdjęcia podobne do tych, które już ktoś kiedyś zrobił”.

Charles III (ówczesny Książę Walii), „Mallorca”. Lata 80-te.

Monarcha od najmłodszych lat był otoczony sztuką i to sztuką na najwyższym poziomie. Miał dostęp do kolekcji, do których wstęp mają nieliczni. Miał możliwość zobaczenia każdego obrazu i każdego rysunku, jaki znajduje się na terenie Wielkiej Brytanii, nie wspominając już o „Royal Collection Trust” -największego zbioru sztuki na świecie, kolekcji będącej zapisem gustu monarchów przez ostatnie 500 lat. Obejmuje, między innymi 600 rysunków Leonardo da Vinci. W wywiadzie z 2013 roku, ówczesny Książę Walii wspominał, że dzieła te nie robiły na nim wrażenia. Dopiero kiedy stał się nastolatkiem: „nagle wszystkie obrazy, które wisiały na ścianach, wszystkie meble, stały się dla mnie widoczne. Jakbym zobaczył je po raz pierwszy w życiu”.

Charles III maluje głównie pejzaże, zwłaszcza te w okolicach ukochanego przez rodzinę królewską Balmoral. Pracuje wyłącznie z akwarelami, które według niego, jako jedyne są w stanie przekazać „wewnętrzne odczucia tekstury”. Jego prace są pełne rozmytego światła i stonowanych barw. Wyciszone z ludzkich emocji i całkowicie skupione na otaczającej artystę przyrodzie. Są zapisem intymnego dialogu, który prowadzony jest w ciszy i samotności i do którego nie są potrzebne słowa, a jedyne wrażliwe oko, potrafiące dostrzec piękno w prostych roślinach i zwykłym pejzażu, który dla wielu jest tak oczywisty, że aż niewidoczny. Charles III zawsze maluje en plein air. Fotografie według niego, nigdy do końca, nie oddają tego, co starają się uchwycić. – „Zająłem się malarstwem, gdyż fotografię uznałem za niesatysfakcjonującą. Doświadczyłem ogromnego pragnienia, aby wyrazić to, co zobaczyłem poprzez medium, jakim jest akwarela i przekazać przez nią tę wewnętrzną teksturę, która jest niemożliwa do przekazania za pomocą fotografii. Bardzo szybko zobaczyłem, jak trudno jest dobrze malować w tak spontanicznym medium. Zacząłem więc doświadczać frustracji, dotyczącej niemożności odtworzenia na papierze tego, co zobaczyło z tak wielką intensywnością moje oko.”

Charles III (ówczesny Książę Walii), ” View in South of France”.

W 1987 roku Arthur George Carrick, nikomu nieznany trzydziestodziewięciolatek malujący w wolnym czasie akwarele, zgłosił jedną ze swoich prac do Summer Exhibition – najważniejszego wydarzenia artystycznego w Wielkiej Brytanii. Odbywająca się co roku w Royal Academy of Arts w Londynie wystawa, daje szansę amatorom pokazania swoich prac, równolegle z pracami znanych artystów. Każdego roku, tysiące Brytyjczyków zgłaszają swoje „dzieła”. Prawie wszystkie zostają odrzucone. Tym razem było podobnie. Spośród 12 250 nadesłanych prac, uwagę kuratorów zwróciła jedna. Jej autorem był wspomniany Carrick. Jego praca była prosta i przedstawiała, niezbyt wyszukany temat, jakim były farmy w otoczeniu drzew i błękitnego nieba. Mimo to jury zdecydowało, że właśnie ten obraz zostanie pokazany podczas Summer Exhibition. Ale kuratorzy nie wiedzieli, że pod pseudonimem Arthur George Carrick kryje się mężczyzna, koronowany w sobotę 6 maja 2023 roku – Charles III.

Charles III (ówczesny Książę Walii), „Huna Mill in Scotland”.

Po latach panowania królowej Elżbiety II, która kupowała jedynie obrazy, które przedstawiały konie i nie były zbyt drogie, Wielka Brytania ma króla, który tak jak jego poprzednicy, przywraca sztuce jej należyte miejsce w społeczeństwie.

Charles I był nie tylko patronem wielu artystów w tym Van Dycka i Rubensa, ale także zbudował jedną z największych kolekcji w Europie. Zanim ścięto mu głowę za rozrzutność, zdołał zakupić 1500 obrazów. Jego syn Charles II, po rządach Purytanów otworzył z powrotem teatry i zapoczątkował kulturalną przestrzeń, zwaną dzisiaj West End.

W XVIII wieku z kolei George III zgromadził, imponującą kolekcję 65000 książek, która zapoczątkowała słynną na cały świat British Library.

Charles III nie boi się kupować dzieł sztuki ani wypowiadać się na jej temat. Media z lubością publikowały jego wypowiedzi na temat współczesnej architektury, której nie cierpi i najchętniej wyburzyłby wszystkie szklane wieżowce w Londynie, zastępując je klasycznymi budynkami. Jego zamiłowanie do klasycznych form, zarówno w sztuce jak i muzyce jest prawdopodobnie wynikiem bliskiej relacji jaką miał on ze swoją babką – Królową Matką. To właśnie ona po raz pierwszy zabrała 7 letniego Charlesa do Royal Opera House. – „Byłem całkowicie pochłonięty przez magię baletu” – wspominał po latach.

Charles III (ówczesny Książę Walii), „Balmoral Castle”.

W 2000 roku, wraz z abstrakcyjną malarką, reprezentowaną przez The Marlborough Gallery, Catherine Goodman, powołał fundację The Prince’s Drawing School, która w 2014 zmieniła nazwę na „The Royal Drawing School”. Jej celem jest przywrócenie rysowaniu, należnego mu statusu. Podczas wywiadu Charles III powiedział: Rysowanie jest jedną z bezpośrednich dróg zaangażowania ze światem. Podobnie jak muzyka czy taniec, musi być jednak uczone i praktykowane przez całe życie artysty”. Zdawałoby się, że w erze szaleństwa technologicznego i „kreatywnej” AI nie ma miejsca na zwykłe rysowanie ołówkiem. A jednak, każdego tygodnia, ponad 1000 uczniów bierze udział w tamtejszych zajęciach, ucząc się trudnej umiejętności szkicowania.

W 2022 roku miała miejsca największa, jak do tej pory, wystawa prac Charlesa III. W The Garrison Chapel pokazano 79 jego obrazów, przedstawiających cały wachlarz pejzaży. Począwszy od szkockich gór, poprzez Tanzanię, która uważana jest za jedno z jego ulubionych miejsc do malowania, aż po ukochaną Prowansję, będącą od wieków mekką artystów. Wcześniej jego wystawy odbyły się w takich przestrzeniach jak Hampton Court Palace (1998), gdzie pokazano 50 akwareli na 50 lecie ówczesnego Księcia Walii, a także w National Gallery of Australia (2018), gdzie z kolei wystawiono 30 obrazów.

Charles III (ówczesny Książę Walii) malujący Balmoral.

Charles III jest nie tylko malarzem, ale i patronem wielu artystycznych organizacji. Od lat 80. zaprasza także artystów, aby towarzyszyli mu podczas zagranicznych podróży służbowych. Ich zadaniem jest udokumentowanie wydarzeń, w sposób w jaki nie może zrobić tego fotograf.  Wśród nich byli tak znani twórcy jak Diarmuid Kelley, Tim Scott Bolton, James Hart Dyke oraz Warwick Fuller.  Każdy z nich dostał wolną rękę w malowaniu, a ich prace trafiły następnie do królewskiej kolekcji, zapisując tym samym kolejny akapit w królewskiej kronice sztuki.

Od 6 maja 2023, Wielka Brytania ma króla-malarza. W pewien sposób jego artystyczna spuścizna już się dokonała, dzięki takim instytucjom, jak choćby Royal Drawing School. Charles III nie należy jednak do osób, które na tym poprzestaną. Dla środowiska artystycznego, jak i całego kraju, otworzył się właśnie, nowy rozdział w historii.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj