Bruno Bischofberger wspomiał, jak to któregoś dnia, w jego garażu w Saint-Moritz, Jean-Michel Basquiat namalował obraz o wymiarach 120×120, razem z jego czteroletnią córką. Miała na imię Cora. Malowała „prymitywnie” jak na małe dziecko przystało, ale za to z wielkim rozmachem i wyobraźnią. W jakimś sensie, ten „duet” odpowiadał Basquiatowi. Mawiał często, że rysunki dziecięce są dla niego inspiracją.

Andy Warhol, Jean-Michel Basquiat, Bruno Bischofberger, Francesco Clemente, Nowy Jork, 1984. Fot. Beth Philipps za BASQUIAT X WARHOL, wystawa Fondation Louis Vuitton Gallimard, Paryż 2023

 Rok wcześniej przed spotkaniem w Szwajcarii, w tym samym garażu, Cora wykonała inny obraz, tym razem w pasteli, wspólnie z Francesco Clemente. Bischofberger wspominał, że doprowadził także do duetu na cztery ręce, pomiędzy dwoma wielkimi malarzami Transawangardy, jeden z nich to Walter Dahn, drugi Georg Dokoupil.

I tak, krok po kroku, zbliżał się on do rozmowy z młodym nowojorczykiem na temat tego, fenomenalnego, wydawałoby się projektu. Duetu z Andy Warholem.

Jean-Michel Basquiat oraz Andy Warhol. Lata 80-te. BASQUIAT X WARHOL, Fondation Louis Vuitton Gallimard, Paryż 2023.

W wielkiej sztuce takie przypadki się zdarzały. Można do nich podchodzić z pewnym dystansem, bo praca na „kilka rąk”, w przypadku malarzy o zupełnie innej proweniencji artystycznej, to raczej rodzaj akcjonizmu, zabawa, rodzaj wspólnej sprawy, przyjaźni. Pamiętamy, wszakże wspólne dzieło Jean Tinguely, Niki de Saint Phalle i Daniela Spoerri, czy bliżej naszych czasów, obraz namalowany przez wielkich gwiazdorów włoskiej sceny artystycznej: Enzo Cucchi i Sandro Chia.

Bischofberger prowadził galerię, zatem widział w malarzach, z którymi współpracował inny potencjał. Może przemawiał za nim czysty biznes. Może też sentymentalizm. Znał się na sztuce, jak mało kto.

W malarstwie Transawangardy dostrzegamy inspiracje, których znaczenie wykracza poza standardową symbolikę i proste znaczenia formalne. To pewnego rodzaju gra wspólna, jak w klasycznym duecie, choć dotyczy rzecz jasna artystów z przeszłości. Nie mogących występować razem. Chodzi o Caravaggia i Watteau. Temu pierwszemu ukłon złożył Julian Schnabel, zwłaszcza w pierwszym okresie twórczości. Przypadek Watteau odnajdujemy z kolei u Giacomettiego.

Jean-Michel Basquiat, Andy Warhol. Plakat do Warhol/Basquiat Paintings (1985). Fot. Tomek Rudomino, Fondation Louis Vuitton Gallimard, Paryż 2023

Samo pojęcie „transawangardy” dotyczy dość szerokiego kierunku w sztuce europejskiej, bo przecież termin został ukuty we Włoszech przez Achille Bonito Olivę. I podobnie jak w sztuce amerykańskiej tego samego okresu, wspólnym mianownikiem było stosowanie zaszyfrowanych odniesień do historii kultury, literatury, względnie świata polityki czy nawet postaw społecznych.

Początkowo termin „transawangarda”, odnosił się do sztuki kręgu włoskich malarzy jak Mimmo Paladino, Enzo Cucchi, Sandro Chia czy Francesco Clemente. Umiejętnie wykorzystywali metafizykę surrealizmu, a także tradycję wczesnochrześcijańską. Z czasem elementy stylu wykorzystującego mitologię czy historię sztuki, stały się składową częścią Nowej Fali i nadał jej charakteru polemicznego.

Największym bohaterem tej sceny stał się Julian Schnabel, okrzyczany wielkim odkryciem amerykańskiej plastyki lat 80.

W Bazylei pokazał obrazy wyglądające jak dekoracje do opery. Monumentalne wnętrza jezuickiego klasztoru o zimnej i odpychającej kolorystyce. W tym wnętrzu, przypominającym scenografię do pogrzebu Ignacego Loyoli umieścił obrazy na plandekach. Wszystko w atmosferze beuysowskiego nihilizmu z dadaistyczną, dobrze odrobioną lekcją. Bo jak pisała krytyka: „podobnie jak przed laty szokował Robert Rauschenberg swoją kozą wypchaną słomą, teraz Schnabel łączy fantazję z odrobiną bezczelności i wizerunkami meksykańskich bogów”.

Na tym tle nowojorskiej awangardy, Bischofberger tworzy projekt duetu Jean-Michela Basquiata z Andy Warholem. W październiku 1982 roku odbywają się pierwsze, wspólne sesje. Warhol dokumentuje je polaroidem. Najpierw powstają portrety Basquiata. Z kolei pierwszy portret Andy Warhola, J-M Basquiat namalował w 1984 roku.

Jean Michel Basquiat, Untitled Portrait (1991). Fot. Tomek Rudomino, Fondation Louis Vuitton Gallimard, Paryż 2023

Bischofberger proponuje udział w projekcie Francesco Clemente. Padł pomysł, aby dołączył także Julian Schnabel.

Clemente Francesco, to włoski malarz pochodzący z Neapolu, a przy tym architekt, podróżnik, teoretyk sztuki. Po ukończeniu studiów architektonicznych na Sapienza University w Rzymie zwiedzał Azję, a także Amerykę, skąd jak sam przyznaje „przywiózł wiele prac malarskich “. Odkrył je wspomniany krytyk Achille Bonito Oliva i na początku lat osiemdziesiątych, dwudziestego wieku, wylansował Clemente, jako jednego z twórców nowego ruchu artystycznego. Styl jego obrazów charakteryzuje silna ekspresja typowa dla malarzy tego okresu, ale przy użyciu wielu ascetycznych środków.

Andy Warhol, „Francesco Clemente” (1986). Fot. Tomek Rudomino, Fondation Louis Vuitton Gallimard, Paryż 2023

Clemente operował bardzo oschłym kolorem, plamą i kreską, co stało się jego swoistym znakiem i metafizycznym językiem. W swoich obrazach stosował też przeróżną symbolikę z kręgu kultury okcydentalnej, ikonograficzne znaki i liczne cytaty, będące jego aluzją do języka Arte Cifra. W latach siedemdziesiątych poznał osobiście Josepha Beuysa, który wywarł na nim duże wrażenie, a zwłaszcza jego koncepcja poszukiwań „człowieka sztuki” pod wpływem bodźców o symbolicznym znaczeniu, a w przypadku Beuysa będącymi sumą jego doświadczeń wojennych.

Clemente, wielokrotnie powołując się na ducha beuysowskiej filozofii, z czasem odszedł od ekspresji, wchodząc w obszar niezwykle dojrzałego malarstwa, budowanego strukturalnie jak niegdyś u Paula Gauguina i skupił się w obszarze kompozycji obrazu, koloru i swoistego wyciszenia, rezygnując z wrzaskliwej ikonografii, której źródła tkwiły w sztuce lat 80. Jego duchowym mistrzem i przewodnikiem po malarstwie był Alighiero Fabrizio Boetti, lider ruchu Arte Povera, mocny indywidualista, o bardzo zdecydowanych poglądach artystycznych. Boetti wykonał swego czasu serię tkanin o nazwie Mappa. Niektóre z nich zlecił do realizacji w Afganistanie, a w podróży do tego kraju towarzyszył mu właśnie Francesco Clemente. To właśnie Boetti zaszczepił w umyśle Clemente skłonność do szyfrowania znaków, do pokazywania piktogramów, cyfr, nadając im jednocześnie symboliczne znaczenie. Coś co łatwo odnajdujemy u Basquiata, ale z trudem odczytujemy, jeśli nie posiadamy odpowiednich ściągawek.

Jean – Michel Basquiat, Francesco Clemente, Andy Warhol ” Pimple Head” (1984). Fot. Tomek Rudomino, Fondation Louis Vuitton Gallimard, Paryż 2023

Clemenete wielokrotnie podróżował do Indii. Zamieszkał w Madras. Zwrócił się w stronę buddyzmu, miejscowej tradycji artystycznej, filozofii, malarskiej miniatury. Potem wyjechał do Nowego Jorku i zaprzyjaźnił się właśnie z Basquiatem.

I teraz oglądamy owoce tej współpracy. O ile dzieło wspólne Warhola i Basquiata nazywa się „na cztery ręce”, tak w tym trójkącie Clemente tylko inicjował temat. Nie malowali we trójkę. Na przykład umieszczał logo albo rysował pralkę. Większość prac powstała w Factory u Warhola.

Jesienią 1984 roku Bischofberger pokazał po raz pierwszy efekty tej współpracy. Były to na przykład serigrafie wykonane przez Warhola, a następnie podmalowane przez Basquiata i Clemente. Schnabel ostatecznie nie wziął udziału w tym projekcie, ponieważ był zajęty wykonaniem zamówienia dla teatru Kabuki.

Andy Warhol oraz Jean Michel malujący „Problems” w pracowni Warhola przy 860 Broadway, 27 marca 1984.

Większość prac wykonanych przez trójkę Clemente – Warhol – Basquiat to były wielkoformatowe obrazy. Clemente wykonywał jeden element i pozostawiał pole dla Warhola i Basquiata. Ci ostatni pracowali niemal równocześnie.

Każdy z nich czerpał ze swojej studni. Podłożem Transawangardy, do której Warhol się nie zaliczał, a uczestniczył raczej towarzysko, były wspólne analogie. A zatem mamy ruchy artystyczne lat 60 w tle, międzynarodowy ekspresjonizm, cały zakres ikonografii ulicznej, „bad art”, twórczość Matisse i Picabii, wreszcie Arte Povera, Punk i muzykę rodzącego się hip hopu.

Jean – Michel Basquiat, Francesco Clemente, Andy Warhol, ” Pure” (1984). Fot. Tomek Rudomino, Fondation Louis Vuitton Gallimard, Paryż 2023

Sztukę Basquiata i Nową Falę ukształtowała negacja konsumpcyjnego systemu wartości. To jedno źródło, wybrany kadr współczesnej plastyki. Bo przecież nie zaniknął ani wtedy, ani później symboliczny realizm, abstrakcja liryczna i konstruktywizm. Nie można jednak, w tym przypadku abstrahować od Andy Warhola. Był autentycznym guru, bo przecież jego przemożny wpływ odczuwa się w obszarze całej popkultury do dziś. Jego duch przeszczepiony na grunt estrady rocka, malarstwa i manifestów artystycznych odczuwamy silnie, podobnie jak Giorgio de Chirico, Pabla Picassa, Francisa Picabii, u których łączenie motywów związanych z powszechną symboliką życia, śmierci, miłości lub trwania, stały się nadrzędne.

Dlatego w „duetach”, które powstały z inicjatywy Bruno Bischofbergera, widzimy rywalizację o kształt sztuki, w tym przypadku także i dialog, postrzegany w kategorii filozoficznej i  światopoglądowej.

Francesco Clemente, „Hommage to Jean-Michel Basquiat and Keith Haring” (1990), gwasz na papierze, wystawa Warhol x Basquiat na cztery ręce, Paryż 2023. Fot. Tomek Rudomino, Fondation Louis Vuitton Gallimard, Paryż 2023

Nie zmienia to faktu, że każdy z tej trójki malarzy przeszedł do historii sztuki w sposób trwały, pracując na własny rachunek.

Na marginesie wystawy Andy Warhol, Jean-Michel Basquiat, na cztery ręce. ndation Louis Vuitton, Paryż 2023  

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj