Marek Szczęsny wyniósł z Polski miłość do gór, wspomnienie poety Władysława Broniewskiego, spotkanie z Tadeuszem Brzozowskim, miasto Kraków i jeszcze Radom, gdzie się urodził. Bo jak wiemy, każdy jest niewolnikiem odziedziczonego języka, mówiąc dosadniej za Gombrowiczem, dzieje się tak dlatego, że poprzez szczeliny formy ludzkiej przenika się na powierzchnię dusza zrujnowana, która okrakiem staje nad sumieniem własnym i ciężkim dziedzictwem kraju pochodzenia. Z jednej strony albo Dostojewski, dalej Witkacy, ale i są też Camus, Eliot, Huxley i oczywiście Beckett.

Marek Szczęsny, La droiture absolue, Maison du Cygne, 2023 Fot Tomasz Rudomino

Nie każdemu to może się przydarzyć. W gruncie rzeczy należy być wybrańcem, aby doznać takiego intelektualnego przywileju, aby móc wszystko posmakować: klęski i zwycięstwa. Szczęsny jest tym wybrańcem.

Nie da się ukryć, że jako malarz uczepił się tej sekwencji, widząc nie tyle utajoną rzeczywistość – jak Gombrowicz właśnie ze wszystkimi potworami, które nakazały zmieniać świat przed jego upadkiem, ale w zasadzie jakiś rodzaj zagrożenia, w którym osobowość zatraca się, wszystko rozpada się na kawałki, a zostaje – być może- wciąż odnawiająca się siła biologiczna.

Gombrowicz mawiał, że młodość jest jedyną nadzieją, jedynym pięknem, jedyną odnową.

W malarstwie młodość nie odnosi się do kalendarza artysty. Jest raczej związana z jego ekspresyjnym podejściem do wędrowania, uporczywego poszukiwania. Kosmos jest przecież nieograniczony. Jego kształt nie zawiera ram czasowych. Wiek nie odgrywa żadnej roli. Francis Bacon choć strudzony wędrówką i ograniczony chorobą, nie przestawał nigdy iść dalej. Umarł idąc. Ale w tej wędrówce artysty istnieją zawsze rafy. Wynikają z wielu kontekstów. Ten u Szczęsnego to rafa wielka. Jest nią początek. To Polska, czyli kraj, powtarzając za Gombrowiczem, formy osłabionej. Położona między Wschodem, a Zachodem, karmiona głównie własną niemocą, gdzie jak chce Andrzej Turowski, „żyją ludzie niezbyt błyskotliwi, zastępujący brak lotności umysłu nostalgią i cwaniactwem” (Dziura w całym, str.423).

Marek Szczęsny, Sans Titre, 2021, la droiture absolue, Maison du Cygne, 2023

U Marka Szczęsnego, wszystko zaczyna się tam, w połowie drogi pomiędzy początkiem, a przeznaczeniem. Bo czy to na płótnach, czy na papierach jest to zawsze fragment wszechświata. Powiedzieć oku, że widoczne dzieło, jest tylko włazem prowadzącym do podziemia stworzenia, gdzie fikcja i rzeczywistość to tylko mgła, gdzie wszystko wciąż jest chaosem i tylko czeka, aż dzieło artysty zakreśli, udramatyzuje się w osobistą historię, ciemności i światła, ziemi i powietrza, formy i koloru. To jakby z grubsza definicja artysty, którą wysnuł Jean Portante, poeta, krytyk i pisarz, bliski przyjaciel Szczęsnego.

Marek Szczęsny, la droiture absolue, Maison du Cygne, 2023, fot za Margery Clay

Przypadek Szczęsnego skupia w sobie dwa aspekty. Ten pierwszy, to swoisty dyskurs pochodzenia, ten drugi to wartość uniwersalna, synonim nowoczesnego malarstwa w jego metafizycznym wymiarze pełnym znaków i symboli, których definicja odbiega od zapóźnionych kodyfikatorów polskiej kultury. Szczęsny jest bowiem artystą ukształtowanym przez utopie modernistycznego uniwersum, przez etykę kosmopolityzmu i kulturę zachodniego porządku społecznego.

Marek Szczęsny, la droiture absolue, Maison du Cygne, 2023

W malarstwie Szczęsnego zachodzą podobne przesłanki jak u Samuela Becketta. Nie ma zresztą zaskoczenia przy tej asocjacji. Beckett jest naturalnym, intelektualnym partnerem Szczęsnego z uwagi na jego błyskotliwy intelektualizm i zaszyfrowane symbole. Jeśli jest, jakaś między nimi analogia, to poetyka metafory egzystencji ludzkiej. U Becketta mamy wszystko, co wartościuje postać ludzką z jednej strony, a z drugiej – jej zniewolenie.

Marek Szczęsny, la droiture absolue, Maison du Cygne, 2023

Szczęsny maluje imigrantów. Jest świadom ich losu, zatem widzi ich fundamentalnie w ramach pożądanych wartości – bycia i niebycia, z kompleksem metafizycznej wartości. To jest bagaż niesiony przez tułaczy i trubadurów stuletniej, patriotycznej sprawy. Każdy tułacz ma jakiś przedmiot, który traktuje jak relikwię, świętość, która pozwala mu na wspomnienie tożsamości. Wracamy zatem do Becketta. W jego świecie właśnie przedmioty odgrywają rolę wyzwalacza ludzkiego działania. „Dziura w całym” jak chce Andrzej Turowski przy definicji postawy artysty, że sztuka jest wolnością, jest sferą aktywności, która nie jest determinowana ani przestrzenią ani czasem. Świadomość tego jest ważna w każdych okolicznościach. Dlatego historia Anglika, który uporczywie chce uszyć spodnie u pewnego krawca w przewrotnym „Końcu gry” ma znaczenie symboliczne, bo odnosi się do intelektu, wrażliwości i umiejętności czytania symboli. No i „dziury” jako aktu twórczego Szczęsnego, zdarcia i podarcia. Wszystkiego, co kojarzy czas, zniszczenie i niebyt.

Bo Marek Szczęsny jest ostatnim symbolistą naszych czasów.

Czytamy znowu u Turowskiego: „…w papierach nie liczących się z kadrem, nie są to proste obramowania, ale lekkie odchylenie od pionu jakiegoś konturu, umocowanie na narożniku jakiejś plamy, przyszpilenie fragmentu papieru czy linia zawieszonego na nitce kartonu. Grawitacja balansuje relacje, urywa proces. “

Marek Szczęsny, la droiture absolue, Maison du Cygne, 2023

Malarz mówi wprost o swoich powinowactwach. Wyjechał z Polski do Francji dawno temu. W jego oczach Francja reprezentowała wtedy świat wolności sztuki. Mówi w wywiadzie z Gilles Altieri, że forma i język były dla niego odkryciem, że potrzebował ich, aby zrzucić z siebie gniota w postaci przekonania o polskich zdolnościach, artystycznego wdzięku i niezmiernej chwały. Że sztuka wyzbyta z ciężaru mentalnego knota i wiszącej wiecznej pokuty za narodowe grzechy, może odnaleźć się w dialogu i otwartości.

Szczęsny mówi wprost o tych fascynacjach: Yves Klein, Jackson Pollock, Francis Bacon, Henri Matisse, Sean Scully, Julian Schnabel. Każdy inny, na swój sposób wolny od kajdan pojęcia nowoczesności.

Marek Szczęsny, la droiture absolue, Maison du Cygne, 2023

Ostatnia wystawa Marka Szczęsnego w Tulonie ukazała cały obszar jego głębokiego dążenia do uniwersalizmu języka ze znakami, które mówią wprost o jego ponadczasowej i partykularnej osobowości malarskiej. Szczęsny wystawia nieczęsto. Pracuje mozolnie nad każdą ekspozycją, zabiera czas, aby dopracować przekaz języka. Mówi tylko to, co chce przekazać. Nie bawi się w ilustracyjne zabiegi, nie jest efekciarski. Każdy fragment jego płótna jest zbiorem znaczeń. Aby je odczytać potrzebny jest wzorzec skodyfikowany. To historia malarstwa przede wszystkim. Rozumienie przedmiotów, realności świata i kontekstów, jak z tym wspomnianym Beckettem i historią spodni. Bo przecież u Becketta jest to metafora świata, o którym mówi krawiec.

Marek Szczęsny, la droiture absolue, Maison du Cygne, 2023, Gilles Altieri, Marek Szczęsny, fot. Tomasz Rudomino

Jest nienasycony. Domaga się kolejnych słów i znaków. Pisze historię świata, poprzez horyzontalne i wertykalne, zamknięte i poza definicją pociągnięcia pędzla. Staje się surowy. Być może teraz jest najbardziej dojrzały.

Najlepszym sposobem posługiwania się pędzlem jest naturalność i prostota, nauczał japoński klasyk Mitsuoki. Dodawał: „najlepiej aby malowidło było proste i skromne“. W tej surowości, jawi się też pewne postrzeganie życia jako ulotności i przemijania. Malarstwo takie jak Szczęsnego zmusza nas do refleksji i do zastanowienia się, gdzie przebiega granica pomiędzy tym, co trwałe i ulotne. To pytanie o Kosmos, które tu nie padło, ale kiedy siadamy do jednego stołu z Beckettem i Szczęsnym, to musi się w końcu pojawić.

Marek Szczęsny, la droiture absolue, Maison du Cygne, 2023

Pozostaje jednak to w zasadzie pytanie, czy w Kosmosie możemy bezkarnie poruszać się po powierzchni. Stawiając w ten sposób problem, Marek Szczęsny nie jest już zdobywcą, który szturmuje obce ziemie. Staje się Wędrowcem, Nagaremono – na wytyczonych ścieżkach, których odkrycie wiąże się z kierunkiem kursu. Ziemia, niczym oderwana forma, chowa się pod stopami, a każdy nieuważny krok, staje się groźbą pomiędzy zwichniętymi formami malarskimi.

Bo Szczęsny jest jak ryba w głębokim oceanie i on potrzebuje swojego światła. Jak w Imigrantach, których ma wokół siebie w Belleville, kto wydaje się zagubiony, pojawi się ponownie. Jego obrazy są zatem sumą wszystkich utworów, które zagościły się w nim samym. Tworzy dzieło niewyczerpalne, nieskończone. Marek Szczesny komponuje tylko jedno dzieło, otwarte, wydaje się, że koniec obrazu to tylko pauza, wznowienie oddechu.

Marek Szczęsny, la droiture absolue, Maison du Cygne, 2023

Szczęsny mógłby być trubadurem. Przyjechał do Paryża, aby głodować i malować. Kojarzy się z niebieskim kolorem. Jest taki obraz Szczęsnego, który w zasadzie jest niebieski. W różnych odcieniach koloru co prawda, ale zdecydowanie niebieski. Kolor niebieski pasuje do takiej wizji świata, które przywodzą nastrój melancholii, a zatem pytanie: jak żyć, jak jeść i jak malować?

Tak mają tylko poeci…

Nie do końca wiadomo, co czuje, kiedy maluje, bo to pytanie zbyt banalne. Choć Isaku bez przerwy pytał Giacomettiego, co się znajduje pomiędzy naturą a abstrakcją… Tamten odpowiadał niezmiennie z uśmiechem, że tylko prawda! Ale jak zapytać Szczęsnego o prawdę? To tak, jakby Antoni Tàpies miał wytłumaczyć grubość faktury. Przecież o tę fakturę właśnie chodzi. Tàpies jest bliższy zdecydowanie Szczęsnemu, albowiem oprócz formy, używa też znaków.

To z wymazania rodzi się zatem kolor i forma. A raczej jest to udawane wymazywanie, które przecież nic nie wymazuje, raczej ukrywa się, aby lepiej pokazać, nieustannie przypominając, że ręka już przez nią przeszła, że każdy fragment ma swoją pamięć, że kolory i kształty są też zapamiętywane.

Marek Szczęsny, la droiture absolue, Maison du Cygne, 2023

Po drugiej stronie powierzchni wszechświat pęcznieje. Glina, która zagęszcza fakturę pod kolorami jest jak drzwi, za którymi zebrało się mnóstwo wspomnień, stręcząc z niecierpliwością i na próżno, bo jak dzieło się kończy, to dopiero się zaczyna. Te słowa poety Jean Portante, najlepiej ukazują zdolność Szczęsnego do malowania.

Marek Szczęsny, la droiture absolue, Maison du Cygne, Six-Fours, Tulon, 2023

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj